Dokąd biegniesz czarny koniu – przyszłość Ferrari

W firmie z Maranello szykują się spore zmiany. Jaki będzie ich efekt?

Czasy demokracji i kapitalizmu przyniosły nam wiele dobrodziejstw. Na półkach mamy wiele towarów dobrej jakości, stać nas na więcej niż kilkadziesiąt lat temu, a za krytykę premiera w naszym kraju raczej nikt nie oberwie pałką po głowie. Słyszymy jednak od czasu do czasu o tym, że ktoś, mimo swojego wieloletniego stażu i bogatego doświadczenia zawodowego, jest pozbawiany swojego stanowiska pracy w imię takich pojęć jak redukcja etatów, cięcie kosztów, restrukturyzacja działalności itp. Pół biedy jeśli taka nieprzyjemna sytuacja dotknie kogoś, kto pełnił wysokie funkcje. Taki bez problemu znajdzie sobie nowe zatrudnienie, ale w innych przypadkach często kończy się to rejestracją w urzędzie pracy.

Utrata stanowiska może spotkać nawet tych bogatych i wpływowych. We wrześniu tego roku spotkało to Lucę di Montezemolo, który od 23 lat pełnił funkcję prezesa Ferrari. Jego praca zaczęła się tam już w 1973 roku, gdy został asystentem Enzo Ferrariego. Montezemolo to człowiek, który podźwignął markę Ferrari, gdy ta przeżywała chudsze lata. To właśnie za jego czasów największe triumfy w sportowej karierze odnosił sam Michael Schumacher. Jak widać, dla szefów megakoncernu Fiat Chrysler Automobiles, powstałego z połączenia amerykańskiego i włoskiego przedsiebiorstwa, do którego należy także Ferrari, nie ma to większego znaczenia. Chociaż Luce di Montezemolo przyznanie statusu bezrobotnego raczej nie grozi, jego zwolnienie, z ludzkiego punktu widzenia, jest po prostu nie fair. Do oficjalnego ogłoszenia doszło po GP Włoch w Formule 1, jakie miało miejsce na słynnym torze Monza. Podczas wyścigu zespół Ferrari po raz kolejny odniósł mało satysfakcjonujący wynik. Można by zatem dojść do wniosku, że zwolnienie ma związek ze słabymi rezultatami w sporcie. Wydaje się jednak, że było ono planowane od dawna, a porażki okazały się tylko dobrym pretekstem. Pomijając wątek nieetycznego i nie liczącego się z człowiekiem, postępowania, należy postawić sobie pytanie, co dalej, w obecnej sytuacji, czeka markę z Maranello.

ferrari1

Śledząc ten temat, który zwrócił moją, jak i zapewne wielu innych fanów motoryzacji z całego świata, doszukałem się kilku scenariuszy, które mogą być, mniej lub bardziej trafną odpowiedzią na postawiony problem. Pierwszym z nich jest sprzedaż Ferrari. Marka spod znaku czarnego konia na całym świecie cieszy się wielka renomą i takie działanie z pewnością przyniosłoby zadłużonemu koncernowi Fiat – Chrysler, olbrzymi zastrzyk gotówki, który pozwoliłby na złapanie oddechu. Jest to jednak mało prawdopodobne. Przyczyną jest to, że w koncern włożyło pieniądze wielu inwestorów, dla których istnienie Ferrari w ramach przedsiębiorstwa, jest znakomitym zabezpieczeniem finansowym.

Druga opcja wiąże się ze zniesieniem limitu wytwarzanych aut. Włosi słyną z tego, że produkcje ich topowych marek samochodowych są mocno ograniczone. Mam to swoją przyczynę. Mocno ograniczona liczba samochodów, jakie w ciągu roku opuszczały bramy fabryki sprawia, że produkty danej firmy mają bardziej ekskluzywny charakter. Tą drogą dotychczas kroczyło także Ferrari, którego roczny limit zbudowanych samochodów wynosi około 7000 sztuk. Nowy szef, którym został Sergio Marchionie, może nie mieć takich skrupułów. W środowiskach związanych z branżą motoryzacyjną słyszy się głosy, że w przyszłości będzie powstawała większa ilość egzemplarzy nowych modeli. Można być spokojnym o to, że znajdą się chętni nabywcy, ale czy, patrząc długofalowo, marka nie utraci swojego ekskluzywnego charakteru?

Innym rozwiązaniem o jakim udało mi się dowiedzieć, to debiut Ferrari na giełdzie jako odrębnej spółki. Nie mam zbyt dużej wiedzy na temat ekonomicznych i biznesowych mechanizmów. Wielkie hale gdzie tłumy ludzi w garniturach i krawatach biegają od ekranu do ekranu, skaczą z radości gdy jakaś kreseczka na monitorze idzie w górę i wpadają w depresję, kiedy idzie w dół, to dla mnie odległy i nieznany świat. Trudno mi zatem powiedzieć, jakie znaczenie dla firmy może mieć takowe rozwiązanie. Bardziej prawdopodobne wydaje się jednak i wejście na giełdę pod jednym szyldem grupy marek takich jak Ferrari, Maserati oraz Alfa Romeo. Zwłaszcza, że ta ostatnia w planach ma przekształcenie się w bardziej prestiżową, nieco na wzór Maserati. Takie rozwiązanie mogłoby przyciągnąć wielu inwestorów.

ferrari2

Trzeba mieć nadzieję, że nowe szefostwo nie zdecyduje się na krok, który z finansowego punktu widzenia mógłby okazać się znakomitym posunięciem, ale dla świata motoryzacji byłby ciosem na miarę uderzenia wyprowadzonego przez Witalija Kliczkę. Mam tutaj na myśli stworzenie z Ferrari marki przeznaczonej dla szerszego grona odbiorców. Owszem, dzięki temu dochody znacznie by wzrosły, a panowie w krawatach wpatrujący się w giełdowe wskaźniki na pewno bardzo by się ucieszyli, widząc idącą do góry kreskę. Obawiam się jednak, że gdy Ferrari zacznie wprowadzać SUV-o i combi podobne samochody, utraci swój wypracowany przez lata ekskluzywny i sportowy, przynoszący sławę na całym świecie, wizerunek.

W całym tym zamieszaniu wokół czarnego konia z Maranello, najlepszym wyjściem może okazać się pozostawienie mechanizmu działania marki takiego, jakim jest. Warto zauważyć, że dochody Ferrari z ostatnich lat są obecnie najwyższe w historii. W końcu po co zmieniać to, co już jest dobre?

Ciekawe, jak te wszystkie zmiany wpłyną na zespół Ferrari startujący w Formule 1? Czy wyjdzie on z dołka i znów będzie cieszyć się wieloletnią dominacją jak za czasów Schumachera, czy może nowe szefostwo zredukuje wydatki przeznaczone na sport? Prawdopodobnie zatrudniony zostanie nowy szef zespołu. Mówi się, że może zostać nim Bob Bell, który wcześniej współpracował z takimi teamami jak McLaren, Benetton i Renault, a w tym miesiącu kończy się jego kontrakt z Mercedesem. Poza tym Ferrari w świecie Formuły 1 posiada obecnie wiele przywilejów. Jednym z nich jest chociażby prawo do zawetowania wszelkich zmian regulaminowych. Po odejściu tak wpływowej postaci jak di Montezemolo, przywileje te mogą zostać zniesione. Największym problemem może okazać się niecierpliwość zespołu. Ferrari chce wygrywać tu i teraz, tymczasem w świetle słabszych wyników, bardziej przydałoby się wyluzowanie na jeden sezon i koncentracja na długofalowej, wieloletniej strategii.

ferari3

Ferrari od zawsze kojarzyło mi się z wielkimi pieniędzmi, ale przede wszystkim z egzotyką, wysoką jakością i sukcesami sportowymi. Firma ta, którą tworzą ludzie z pasją dzięki którym powstają dzieła sztuki na czterech kołach, zawsze podążała własną drogą. Jednak także tutaj biznes zaczął liczyć się bardziej niż człowiek. Oby czarny koń z Maranello nie uległ nowoczesnym, masowym motoryzacyjnym modom i nadal podążał w wyznaczonym przez siebie kierunku. Mam nadzieję, ze tak właśnie będzie.

Dodaj komentarz Dodaj komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzedni

Zahaczając o przyszłość - Toyota Mirai

Następny

PODRÓŻNIK NA STERYDACH - BMW R1200GS ADVENTURE

Zainteresowany współpracą?

Chcesz sprawdzić się jako dziennikarz motoryzacyjny lub po prostu opublikować swój artykuł? Skontaktuj się z nami. biuro@strefatestow.pl

©Copyright 2013 - 2024 by Strefatestow.pl All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone. Partner instalacji gazowych: