Z reguły staram się pisać o sprawach poważnych – zapowiedziach nowych modeli, następnie o ich prezentacjach. Niekiedy lubię przypomnieć i sobie, i czytelnikowi jakiś szczególnie ważny samochód (czyli taki, do którego wielu z nas ma sentyment – ostatnio pisałem o Testarossie). Lecz przychodzą momenty, gdy taką powagę trzeba odsunąć na bok i poświęcić swoją uwagę czemuś, co jest… francuskie i różowe. A taki jest Citroen DS3, o którym opowiem.
Nie próbujcie odpowiadać, co to takiego – sam to wyjawię: mowa o Citroenie DS3 po przeróbce Benefit Cosmetics. Jak sama nazwa wskazuje, BC zajmuje się kosmetykami, więc swoją działalność kieruje zdecydowanie w stronę kobiet. A kobiety podobno lubią różowy, więc… ów citroena na taki właśnie kolor przemalowano.
Pewnie nie zechciałbym o nim napisać – bo co to za problem sygnować samochód, który jedynie się polakierowało? – gdyby nie fakt, że róż zagościł również we wnętrzu DS3. W dodatku, bardzo obficie.
Można się śmiać, ale pod maską tego niedużego citroena zamontowany jest 155-konny motor o pojemności 1,6 l. Oznacza to przyspieszenie od 0 do 100 km/h rzędu 7,3 sekundy.
Podsumowując: jest bardzo… różowo. I na pewno dość szybko. Na swój sposób szykownie, choć, zdaniem wielu, również odważnie. Jedno nie podlega wątpliwości – DS3 zmodyfikowano w profesjonalny sposób.
Auto nie dla każdego.
carpower360.com
nie wiem czy zamiast tego Citka nie wolałbym tej koleżanki, ktora autko prezentuje :p
Nawet Pan nie wie, jak Pana rozumiem… *.*