DS. Nowa marka na motoryzacyjnej mapie świata.
Pierwszy kwartał 2015 roku stanął w grupie PSA pod znakiem debiutu nowej marki klasy premium – DS. Te dwie symboliczne litery mogą kojarzyć się starszym fanom motoryzacji wyłącznie z Citroenem DS, który zadziwił Europę swoimi kształtami w 1955 roku. I słusznie, choć kilkadziesiąt lat później, francuski producent zaprezentował modele Citroen DS3, DS4 oraz DS5 i skierował je na front zwany segmentem premium, chcąc sprostać oczekiwaniom najbardziej wymagających klientów. Trudno mówić tu o wielkim sukcesie tej strategii, gdyż w naszym kraju ze świecą szukać prestiżowych odmian pojazdów znad Sekwany. Jednym z głównych hamulców sukcesu wspomnianych modeli okazała się marka Citroen, która niewielu kojarzy się z luksusem. W tym roku grupa PSA postanowiła odciąć modele DS od pępowiny spółki matki i stworzyć nową, ekskluzywną markę – tak właśnie powstał DS, którego flagowym modelem jest DS5.
DS5. Piękno bez ogródek.
Citroen DS5 zadebiutował w 2011 roku, a cztery lata później przeszedł facelifting, którego głównym celem było zaprezentowanie nowej marki DS. Auto nie ma wiele wspólnego z modelem C5, co należy podkreślić już na wstępie. Po tegorocznej modernizacji, nowy wygląd zyskał przedni zderzak i osłona chłodnicy – na próżno szukać tu znaczka Citroena – teraz dumnie prezentują się litery „D” i „S”. Samochód wzbudza mnóstwo zamieszania i konsternacji wśród przechodniów oraz innych kierowców, a mijając ich można odnieść wrażenie, że zastanawiają się, czym jest i kto produkuje to piękne auto. Już po kilku kilometrach warto więc zanotować pierwszy sukces – nikt nie poznaje, że DS5 to bliski kuzyn Citroena, a samochód kojarzony jest z marką premium.
Francuzi projektując DS5 skupili się na oryginalności i to z pewnością im się udało. Z jednej strony dynamicznie opadająca linia nadwozia i mnóstwo chromowanych elementów, a z drugiej delikatnie podniesione zawieszenie przypominające ciut crossovera. Warto przyjrzeć się bliżej reflektorom wyposażonym w LED-owe moduły przeciwmgłowe i kierunkowskazy progresywne, które podczas włączenia działają analogicznie do ładującego się paska oczekiwania w komputerze. Nadwozie DS5 robi ogromne wrażenie, ale czym jest dokładnie – trudno to określić. Z pewnością niczym, co można spotkać na naszych ulicach każdego dnia. Niełatwo jednak odmówić DS-owi wyrazistości i niespotykanej urody.
Jeszcze samochód, czy już kokpit odrzutowca
Wsiadając do wnętrza poczuć się można nieco jak w nowoczesnym odrzutowcu – pewnie i bezpiecznie, ale ilość przycisków przytłacza, pomimo tego, że dzięki zastosowaniu dotykowego ekranu, ubyło ich o kilkanaście (!!!) w porównaniu do modelu sprzed liftingu. Materiały wykończeniowe robią dobre wrażenie, są miękkie i wyglądają elegancko. Poziom, co najmniej konkurencji w postaci BMW Serii 3, czy Audi A4. Nowoczesnego i sportowego drygu dodają elektroniczne wskaźniki oraz ścięta u dołu kierownica. Znalazło się także miejsce na designerski, analogowy zegar wpasowany w konsolę środkową. Podczas długiej podróży irytuje natomiast brak wygodnego miejsca na kubki, czy smartfon. Niezbyt wygodne okazuje się również sterowanie multimediami z kierownicy. Z drugiej strony trzeba pochwalić podwójny, głęboki schowek w podłokietniku.
Fotel kierowcy osadzony jest wysoko, a przestrzeni znajdziemy zupełnie wystarczająco nawet dla rosłej osoby. Świetnie dopasowano wysokość podparć łokci, dlatego za kierownicą DS-a można poczuć się trochę, jak siedząc na wygodnym tronie. Piorunujące wrażenie robią pikowane fotele, jednakże ich cena również powala i wynosi ok. 11 000 zł. Widoczność do przodu jest bardzo dobra, co osiągnięto także dzięki podziałowi przednich słupków na dwa mniejsze. Podczas cofania element ten wypada znacznie gorzej, ale na szczęście mamy do dyspozycji czujniki parkowania i kamerę cofania. Na tylnych fotelach miejsca na nogi jest sporo, jednakże nisko opadająca linia dachu da się we znaki wyższym pasażerom. Bagażnik ma natomiast pojemność 468 l, co stanowi dobry wynik w klasie. Podsumowując, wnętrze sprawia solidne wrażenie, choć gołym okiem widać pole do poprawy względem ergonomii.
Gdyby prowadził się tak, jak wygląda…
DS5 dzieli płytę podłogową z modelem 3008, a więc pojazdem klasy SUV. Ze sporym zdziwieniem można odebrać fakt, że w przypadku tylnego zawieszenia zastosowano belkę skrętną, która jest charakterystycznym rozwiązaniem dla mniejszych aut. Skutek jest zauważalny: DS5 prowadzi się dobrze na drogach o wysokiej jakości nawierzchni, jednakże w przypadku wystąpienia uskoków, wyraźnie czuć niższą kulturę pracy i pogorszoną kierowalność. Elementy sprężyste zawieszenia zostały natomiast zestrojone dość twardo, co w zamiarze ma kompensować wyższy prześwit i nie pozwalać na przechylanie się auta w zakrętach. Cierpi na tym komfort podróżowania, jednakże trudno określić jazdę DS-em, jako niewygodną. Dobrze sprawuje się układ kierowniczy, który pracuje precyzyjnie i przyjemnie bezpośrednio. Auto zostało odpowiednio wyciszone, a w standardzie bogatszych wersji znajdziemy szyby akustyczne. W ogólnym rozrachunku, wrażenia z jazdy nie do końca wpasowują się jednak w powalający wygląd auta – w omawianej kwestii DS5 jest tylko poprawny.
„Blue” znaczy dynamicznie i oszczędnie
Testowany egzemplarz pod maską posiadał silnik wysokoprężny 2.0 BlueHDi generujący 180 KM/400 Nm, współpracując przy tym z 6-biegową skrzynią automatyczną. Motor sam w sobie znany jest z bardzo dobrej dynamiki, którą popisuje się także w modelu DS5, rozpędzając auto w 9,2s do 100km/h. Można jednak odnieść wrażenie, że część możliwości drzemiących w silniku zostaje zaprzepaszczona przez automatyczną przekładnię, która dość ospale reaguje na wciskanie pedału gazu. Ukontentowani będą jednak miłośnicy eco-drivingu, gdyż słowo klucz „blue” wskazuje na duży potencjał w tej kwestii. W mieście nietrudno osiągnąć wynik spalania w zakresie 7-7,5 l/100 km, natomiast w trasie można ograniczyć ów zużycie do wartości poniżej 6,0 l/100km. Dynamiczne prędkości autostradowe uszczuplą zbiornik paliwa średnio o ok. 8,0l paliwa na 100 km.
„Niedrogi” sposób na ucieczkę od przeciętności
Ceny DS5 zaczynają się od 113 900 zł dla silnika 1.6 BlueHDI (120 KM), a opisywany egzemplarz w najbogatszej wersji wyposażeniowej Sport Chic, automatyczną skrzynią i silnikiem 2.0 BlueHDi (180KM) nabyć można od 152 900 zł. W standardzie znajdziemy m.in. reflektory LED Vision, obręcze aluminiowe 18’’, ekran dotykowy z nawigacją i kamerą cofania, czy dostęp do usług DS Connect Box. W porównaniu do innych aut klasy premium o podobnej wielkości, cena wydaje się skalkulowana na atrakcyjnym poziomie, szczególnie biorąc pod uwagę bogate wyposażenie. DS5 oferuje także coś, czego nie doświadczymy siadając za kierownicą popularnych aut segmentu premium: możliwość bezkompromisowego wyróżnienia się z tłumu. To auto przyciąga wzrok, a brak znaczka Citroen dodało mu brakującego prestiżu. Teraz DS bez zbędnego balastu może powalczyć o wymagających klientów swoim wyglądem i awangardowym stylem.
Cennik i dane techniczne możecie znaleźć TUTAJ.
Prezentuje się zacnie z tym podwójnymi chromowanymi koncowkami wydechu 😀
Auto fajne. Skrzynia biegów to najsłabszy punkt tego samochodu. Chodzi o zwłokę przy zmianie biegów oraz o to, że chyba w celach ekologiczno ekonomicznych zawsze jedzie na za wysokim biegu.
Stylistycznie ok. Środek średnio średnio…. ale cena… chyba jednak za dużo jak na francuza…
DS 5 robi wrażenie. Moim zdaniem Citroen idzie w dobrym kierunku. Te auta zwracają uwagę i wyróżniają się na tle innych. Co do ceny oczywiście mogłaby być niższa.
Skrzynia biegów to klasyczny hydro, która wytrzyma o wiele dłużej niż dsg, cvt i inne wynalazki.