Opel Adam test jest świetnie wyglądającym miejskim samochodem, bezpośrednim konkurentem Fiata 500 – jednak sam image nie usprawiedliwia horrendalnie wysokiej ceny. Sprawdzimy czym jeszcze „modniś” będzie w stanie mi zaimponować.
Gadżet, gokart czy zabawka – i dlaczego ma taką głupią nazwę? Opel Adam test.
Jedziesz żółtym Oplem Adamem. Zanim ów słowa do mnie dotarły stałem oko w oko z małym miejskim samochodzikiem o dziwnej nazwie i infantylnym kolorze. Skąd on się urwał?
Co to jest i dla kogo – Opel Adam
Z zewnątrz mały Opel wygląda bardzo dobrze – bez trudu odnajdziemy w nim nawiązania do boskiej Astry GTC. Samochód jest zwarty i wygląda (minimalnie, ale jednak) agresywnie, dzięki czemu bliżej mu do kanarkowego gokartu niż bezpłciowego wózka sklepowego. Gdy przyjrzeć się dokładnie nie sposób nie zauważyć łobuzerskiego uśmiechu wkomponowanego w przedni zderzak – nawet wlot powietrza można zaprojektować w zgodzie z ogólna ideą designu. Chciałbym napisać, że ADAM MI SIĘ PODOBA, lecz pragnę uniknąć słownych nieporozumień. Cóż za idiotyczna nazwa!
Wnętrze sprawia bardzo dobre wrażenie, dobra ergonomia oraz jakość materiałów. Montaż plastików także stoi na najwyższym poziomie – bije na głowę np. VW Up-a! Opisać ogół możliwych konfiguracji kolorów wnętrza nie sposób, jest tego trochę więcej nić w Fiacie 500. Klient może dowolnie wybierać kolor, naklejki czy deseń prawie każdego elementu wewnątrz (na zewnątrz z resztą też), co sprawia, że trudno spotkać na ulicy dwa identyczne egzemplarze.
Modele z którymi miałem styczność w trakcie testu idealnie podsumowują jak bardzo oba auta mogą być od siebie różne. Testowany przeze mnie żółty Adam, był nieco „ubogo” skoloryzowany – nie dorwał się do niego żaden maniak konfiguracji modelu na stronie Opla. Zewnątrz żółty z czarnymi felgami i czarnym dachem, wewnątrz okraszony masą kanarkowych wstawek i podsufitką na wzór wyścigowej szachownicy. Felgi także, nie są zwyczajne – 18 cali to dużo. Genialnym rozwiązaniem są plastikowe nakładki na ramiona felg. Jeżeli koła spotkają się z krawężnikiem nie trzeba będzie ich malować. Wystarczy za grosze kupić nową nakładkę – mogą być w różnych kolorach!
Drugi, bardziej kobiecy ADAM (kolejne zdanie-dziwoląg) był wiśniowy z dachem koloru bardzo wyblakłego różu. Mieszanka, jak dla kobiety, genialna. Jednak ten egzemplarz został nieco „dopieszczony”. Na desce rozdzielczej (pastelowo różowej!) widniała masa wzorków przypominających rośliny – to samo na lusterkach zewnętrznych. Dobrze, że zamiast, dostępnych w opcji, świecących gwiazdek na podsufitce zamontowano szklany dach (można zamówić także „zdjęcie nieba”).
We wnętrzu dobrze poczują się jedynie kierowca i pasażer z przodu – widoczność jest dobra, fotele wygodne a miejsca w każdą strona dostatecznie. Z tyło dominuje ciasnota. Brakuje miejsca zarówno na nogi jak głowę, jednak nie ma się co oszukiwać w końcu jest to małe miejskie autko, a jak na takie takowe tragedii nie ma. Nawet bagażnik o pojemności 170 litrów do miasta jest wystarczający, bo po co więcej? Opel Adam wygląda na auto większe niż jest w rzeczywistości (3698 x 1966 x 1484).
Adam grubasie!
Do testu zabieram model żółty. Postawiony na czarnych 18-sto calowych felgach wygląda po prostu dziarsko, co potęguje moje nadzieje na przyjemną jazdę. Liczę, że układ kierowniczy będzie również „urwisowaty”. Nie zawiodłem się. Opel Adam prowadzi się bardzo dobrze – do Mini brakuje mu nieco zapewne, lecz prowadzi się go jak gokarta. Krótki rozstaw osi, twarde i sprężyste zawieszenie oraz układ kierowniczy zapewniający optymalne „czucie” drogi i świetnie pracująca pięciobiegowa skrzynia biegów sprawiają , że jazda Adamem daje masę frajdy. W sumie to mogłaby dać więcej, gdyby nie …
Hmm… zróbmy mały zabieg. Mianowicie wpakujmy do auta dwóch dorosłych pasażerów – słabawy 100 konny silnik z miejsca straci swoje osiągi, ze względu na zwiększoną masę samochodu. To jasne. Niestety z taką sytuacją w Oplu Adamie mamy do czynienia cały czas, gdyż mały Adam jest za ciężki! Nadwaga wynosi przeszło 160 kilogramów – 0 tyle mniej waży konkurencyjny Fiat 500 z analogicznym silnikiem! Waga jest największą bolączka wszystkich modeli niemieckiej marki, co odbija się bardzo niekorzystnie na spalaniu.
Aby zapewnić osiągi porównywalne z Fiatem silnik musiałby generować ok 120 KM, a takiej jednostki w ofercie Opla nie ma. Są jedynie słabsze – 1.2 (70 KM) oraz 1.4 (87 KM). Testowany egzemplarz wyposażony był w najmocniejszą jednostkę w gamie, czyli wolnossący motor 1.4 o mocy stu koni mechanicznych. Jednak silnik ten nie grzeszy, ani osiągami, ani elastycznością, gdyż maksymalny moment obrotowy dostępny jest dopiero przy 4ooo obr./min, a maksymalna moc silnika przy 6000 obr./min. Zanim wskazówka dobije do 4 tys obr. samochód zdaje się stać w miejscu. Dodając do tego wpływ masy mamy mieszankę nienadającą się poza miasto – wyprzedzanie w trasie jest bardzo nieprzyjemne. W mieście też nie jest kolorowo, dziarski żółty kart przegra znaczną większość pojedynków spod świateł.
Według producenta Opel Adam z topowym silnikiem 1.4 powinien zaspokoić się średnio 5,1 l/100 km. Podczas testu podobny wynik można było osiągnąć jedynie przy stałej prędkości 90 kilometrów na godzinę – w mieście i na autostradzie wyniki były nieco wyższe niż widnieje w katalogu. W trakcie poruszania się z prędkościami autostradowymi Adam potrzebował 8,7 l/100 km, a średnie spalanie w mieście oscylowało w okolicy 7,5 – 8 l/100 km. Wyniki są zatem o około litr wyższe niż deklaruje producent.
Z ekonomicznego punktu widzenia – Opel Adam
Mały samochód + słaby silnik + dobre wyposażenie = 54 700 zł (!)
Tyle kosztuje Opel Adam z testowanym silnikiem i najbogatszym wyposażeniem m.in automatyczna klimatyzacja, tempomat czy zestaw bluetooth. W wyposażeniu dodatkowym nie brak pozycji zarezerwowanych dotychczas dla samochodów wyższych klas jak 7-dmio calowy dotykowy wyświetlacz, asystent parkowania czy system kontrolujący martwe pole widzenia. Samochód jest ładny, dobrze wyposażony i kolorowy, ale co z tego skoro kosztuje zbyt wiele jak na auto segmentu A.
Auta podobnej wielkości o kosztują w podstawowych wersjach przeszło 10 tysięcy złotych mniej od Adama (np. Spark czu Up!). Jedynym uzasadnieniem ceny jest image tego samochodu, świetny wygląd, możliwości personalizacji i świetne wykonanie. Należy on do dziwnej klasy – samochodów najmniejszych segmentu premium. I gdy do takich aut go porównamy, paradoksalnie Opel Adam będzie samochodem tanim!
Najwięksi konkurenci z klasy premium – Mini One i Audi A1, ceny: odpowiednio 71 tys zł i 69 tys zł. W tej sytuacji opinia ulega diametralnej zmianie. Podstawowy Adam (1.2 70 KM) to koszt „jedynie” 42 900 złotych, co daje nam kolosalną różnicę rzędu prawie 30 tys złotych! Samochód przy tym nie wydaje się ani trochę gorszy i ani odrobinę mniej „premium”. Moim zdaniem usprawiedliwia to cenę wyższą od Sparka czy Up-a!
Klienci nie narzekają bynajmniej na zbyt wysoką cenę – fabryki Opla pracują na trzy zmiany, a żeby cieszyć się nowym Adamem (irytuje mnie powoli to imię) i tak trzeba poczekać kilka miesięcy. Można oczywiście kupić auto stojące w salonie, ale stworzenie swojego kolorowego Adama od podstaw zapewni mnóstwo frajdy przy konfiguracji i radości przy odbiorze idealnie spersonalizowanego pod nasze gusta samochodu.
Opel Adam – Czyli co?
Podczas testu Opel Adam wywarł na mnie bardzo dobre wrażenie. Samochód wygląda świetnie i oryginalnie, o co dbają opcje wizualnej personalizacji. Wnętrze stworzone dla dwóch osób (dla 4 sporadycznie) i ich bagażu. Wykonano je z naprawdę bardzo przyzwoitych materiałów, ładnie zaprojektowano i sumiennie złożono do „kupy”. Dostępne wyposażenie, bije na łeb auta klasy A i pretenduje do walki na równi z Audi A1 czy Mini One.
Opel Adam świetnie się prowadzi – zawieszenie i skrzynia biegów, jak na tę klasę majstersztyk! Jednostka napędowa testowana przeze mnie, czyli 100-konny wolnossące 1.4 była największą wadą miejskiego Opla. Nie dostarcza nawet dostatecznych osiągów, a nieuniknione „kręcenie” silnika do oporu jest bezwzględne dla kosztów użytkowania auta.
Żółty kolor, czarne felgi i zadziorny design – w tej konfiguracji Adam nie powinien przysporzyć wstydu nawet poruszającym się w nim mężczyźnie. Opel jednak zadbał o to, aby jego najmniejszy i najmodniejszy model nie trącił przesadną powagą – przeszli w skrajność i niektóre fakty są zwyczajnie niepoważne; jak można samochód nazwać Adam, a wersje wyposażenie JAM, GLAM I SLAM?!
Do pełni szczęścia brakuje mi jedynie mocniejszego motoru – litrowa turbobenzyna jest ponoć w drodze.
Kacper Mucha
Naprawdę nie rozumiem co jest tak „dziwnego” w uhonorowaniu założyciela marki poprzez nadanie autu jego imienia. To naprawdę takie szokujące i kontrowersyjne? To lepiej nazwać auto „Up!” ? 😛
Poza tym, co to za bzdura, że auto jest ociężałe.. Miałam okazję testować ten model, w wersji Slam, z twardszym zawieszeniem, ze 100konnym silnikiem. Auto było żwawe, świetnie trzymało się drogi. W ogóle nie odniosłam wrażenia, że stoi w miejscu. Wręcz przeciwnie – ciągnie od dołu i nieźle daje sobie radę! Oczywiście egzemplarz z turbo będzie radził sobie świetnie, ale naprawdę nie widzę powodu do takiego narzekania, a w szczególności dziwnego podekscytowania Fiatem 500, który ma kompletnie idiotyczną budowę, beznadziejnie trzyma się drogi, a silnik 100konny i tak od tego roku wycofali ze sprzedaży (zostaje kupić Abartha, tak, za 90tysięcy). To jest dopiero auto bez sensu 🙂 a Adam? świetne, wbrew pozorom tanie (przy takim wyposażeniu? 500tka jest z plastiku.. ) i żwawe miejskie autko, którym mimo wszystko spokojnie można polecieć w dłuższą trasę. A co do spalania.. ze Start&Stop 100konny pali 6 😛