Gdy pierwszy raz zobaczyłem Toyotę Prius, stwierdziłem, że hybrydy nie są trafionym pomysłem. Ich ewolucja pozytywnie mnie zaskoczyła.
W różnych dziedzinach życia co jakiś czas pojawiają się nowości i pionierskie rozwiązania. W świecie chociażby telefonii komórkowej pojawiły się ekrany dotykowe. Wielu ludzi na nie narzeka, ale mimo to coraz częściej widzę osoby posługujące się takimi urządzeniami. W domach kineskopowe telewizory zostały zastąpione płaskimi ekranami wyposażonymi technologię HD, które teraz wiszą na ścianach mieszkań w taki sposób, w jaki kiedyś wisiały obszerne obrazy. Gdy z kolei udamy się do sklepu i nagle zorientujemy się, że nie wzięliśmy gotówki, to nie musimy się martwić i biec do apteki po specyfiki wspomagające pamięć. Jeśli mamy ze sobą kartę kredytową, możemy spokojnie użyć jej do bezgotówkowej zapłaty. Przy dużych zakupach to spora zaleta, ale nieraz zetknąłem się z sytuacją, gdy ktoś płaci śmiesznie małą kwotę kartą kredytową, przez co nagle kolejka za taką osobą rośnie 20-krotnie. Technologiczne nowinki mają zatem często dwie strony medalu.
Nowatorskie rozwiązania nie omijają oczywiście branży motoryzacyjnej. Jednym z nich jest napęd hybrydowy, który oznacza połączenie działania silnika spalinowego z elektrycznym, ekologię, ochronę środowiska, zielone drzewka i zmniejszająca się dziurę ozonową. Pomysł to całkiem dobry, ale gdy po raz pierwszy zetknąłem się z tego typu samochodem uznałem, że ta akurat technologiczna nowinka, nie ma pozytywnej strony medalu. Zastanowicie się pewnie, dlaczego wydałem taki ostry osąd, ale zrozumiecie mnie, gdy okaże się, że autem tym była Toyota Prius. Ta propozycja marki z Kraju Kwitnącej Wiśni znalazła się oczywiście w garażach wielu znanych osób, z Leonardem DiCaprio na czele, a niejeden magazyn motoryzacyjny wychwalał nową konstrukcję, na mnie, poprzez swój dziwaczny wygląd i kiepskie osiągi, nie zrobiła jednak wrażenia. Uznałem ją za nocny koszmar, który jakimś cudem znalazł się w realnym świecie. Na tej podstawie pomyślałem sobie, że napęd hybrydowy w ciągu najbliższych lat nie ma przyszłości i dobrze prezentujące się auta reprezentujące ten nowy nurt to kwestia długiego czasu. Myliłem się…
Obecnie rynek aut hybrydowych rozwija się bardzo szybko i tego typu samochody coraz rzadziej nawiązują wyglądem do pierwszego Priusa przypominającego przerośniętego żółwia i o osiągach adekwatnych do swojej aparycji. Coraz większa ilość producentów zaczyna zajmować się napędem hybrydowym. Takie samochody zyskują solidny, a nawet dynamiczny wizerunek. Osiągami także potrafią zaskoczyć. A oto kilka przykładów.
Na początek solidne uderzenie. Audi A8 Hybrid. To samochód, który niejeden Pan Prezes chciałby widzieć w swoim klimatyzowanym garażu. Elegancka linia nadwozia, bogate (i drogie) wyposażenie i dostępne opcje, przyzwoite osiągi. Jeszcze kilka lat temu nie pomyślałbym, że hybrydą może być samochód tej klasy. Połączenie luksusu i ekologii ma jednak swoją cenę, która może poszybować gdzieś w sferę pomiędzy 400, a 500 tys. złotych.
Po takim cenowym zawrocie głowy warto byłoby zejść na ziemię i przyjrzeć się propozycją skierowanym ku osobom nie posiadającym aż tak grubego portfela. Spora ilość gotówki (ok. 113 tys. zł) nadal jednak się przyda Nowej modzie uległo także szefostwo marki z Wolfsburga. Podczas jednego z firmowych zebrań wpadli pewnie na pomysł, że trzeba iść z duchem czasu i wypuścić w świat własną hybrydę. W ten sposób powstał Volkswagen Jetta Hybrid. Jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny, to odróżnia się od innych wersji Jetty nowym zderzakiem, grillem, poprawiona została też aerodynamika. Auto jest całkiem dynamiczne i zapewnia komfort użytkowania na co dzień, a to za sprawą silnika 1.4 i mocy 170 koni mechanicznych. Torowych rekordów tym samochodem nie pobijemy, ale na światłach nie zostaniemy daleko z tyłu. Pewnym mankamentem pozostaje jednak masa 1500 kilogramów, co daje się dość wyraźnie odczuć na ostrzejszych zakrętach. Volkswagen zapewnia, że jego głównym celem nie są samochody z napędem spalinowo – elektrycznym, ale przyznać trzeba, że nowa Jetta to udana hybryda.
Jeszcze nie tak dawno temu takie pojęcie jak „sportowa hybryda” zostałoby odebrane mniej więcej tak samo jak „uczciwy złodziej”. I tu pojawia się element zaskoczenia. Element tak niespodziewany jak śnieg na Florydzie. Czy bowiem auto o prędkości maksymalnej 390 km/h i mocy 950 koni mechanicznych może posiadać jednocześnie napęd hybrydowy? Okazuje się, że tak, a przykładem jest Ferrari LaFerrari. Ten włoski majstersztyk, którego konstrukcja bazuje na wielu elementach stosowanych w F1, to niepodważalny dowód na to, ze hybrydowa moda zaczyna rozszerzać swoje wpływy także w świecie sportowych samochodów.
Na tym jednak nie poprzestaje. Hybrydy można spotkać także podczas wyścigów samochodowych, a najlepszym przykładem może być tegoroczny zwycięzca wyścigu LeMans – Audi R18 E-Tron. Gdyby mieć okazję wsiąść do ciasnego i nieco futurystycznego kokpitu tej wyścigówki, chwycić w dłonie prostokątną niemal kierownicę z ledowym ekranikiem i spojrzeć przed siebie przez wąską przednią szybę budzącą skojarzenia z wizjerem czołgu, ciężko byłoby uwierzyć, że maszyna w której siedzimy to przecież hybryda, tak samo jak Toyota Prius. Tak, od wjazdu tego modelu Toyoty na rynek, do budowy takich samochodów jak LaFerrari i Audi R-18, konstrukcja napędu hybrydowego przeszła śmiałą i jak najbardziej udaną ewolucję.
W czasach, w których ceny benzyny poszybowały w górę, wiele ludzi szuka samochodu, który będzie mało palił, a jednocześnie zapewni wygodę i praktyczność w codziennym użytkowaniu, alternatywą mogą być właśnie hybrydy. W Polsce ilość sprzedawanych aut z takim napędem systematycznie wzrasta, ale nadal utrzymuje się na dość niskim poziomie. Powód jest prosty, wysoka cena. Wysokie mogą okazać się również koszty naprawy takiej maszyny. Przyznam, że gdy po raz pierwszy zetknąłem się z czymś takim jak samochód o napędzie hybrydowym, nie byłem do tego przekonany i stwierdziłem, że w najbliższej przyszłości nie będzie miał on szans na duże powodzenie. Dzisiejsza rzeczywistość zweryfikowała moje przekonania. Takie samochody jak Audi A8, VW Jetta Hybryd, a zwłaszcza wyścigowe R18 utwierdzają mnie w opinii, że napęd hybrydowy ma przyszłość. Nawet mimo wysokich, jak na razie, cen.
Mam hybryde i jestem bardzo zadowolony! nigdy jej nie wymienia na benznyne czy diesla
1.4 i mocy 170 koni mechanicznych brzmi jak bajka. Niestety niskie spalanie nie przekłada się zbytnio na niższe koszty eksploatacji. Nowe rozwiązania wymagają zastosowania mnóstwa nowych podzespołów narażonych na uszkodzenie. Niestety obecni mechanicy nie umieją sobie z nimi poradzić. Co z wymiana hybrydowych akumulatorów?
na akumulatory jest długoletnia gwarancja 🙂
Akumulatory w tradycyjnych hybrydach ładowane są przez silnik spalinowy więc całkowite ich rozładowanie zdarza się rzadko.
Koszt wymiany takiego akumulatora jest jednak dość wysoki, kilka tysięcy złotych, a w przypadku niektórych modeli Toyoty albo Lexusa nawet powyżej 12 tysięcy.
Fajnie cicho co 😀 ? i kto by pomyślał ze taki kompaktowy yaris będzie jeszcze mniej palił
Ale czy to jest w stanie sprawdzić się na dzień dzisiejszy w naszym kraju?
miejskie hybrydy takie jak yaris mają sens. Tym bardziej kiedy weźmie się pod uwagę jak bardzo nasze miasta są zakorkowane.
to prawda ze hybrydy teraz powstaja masowo. juz kazda marka tworzy jakas hybryde chyba. a zaczelo sie od priusa tak? ja ciesze sie ze motoryzacja idzie w strone ekologii, oby tak dalej 😉
Coraz fajniejsze te hybrydy robią, pewnie za parę lat same elektryczne samochody będą śmigać po drogach.
I looked all over your site and it really inspires me to continue