Kradzione auto – jak nie dać się oszukać?

 

Zakup auta pochodzącego z kradzieży może być prawdziwym horrorem. Po pierwsze pojazd zostanie nam zarekwirowany przez policję, a my sami musimy liczyć się z poważnym oskarżeniem o paserstwo. Warto więc przed kupnem samochodu upewnić się, że nie jest on kradziony.

Sprawdź VIN w interencie

Najszybszym i najprostszym sposobem sprawdzenia, czy auto nie zostało skradzione jest rozkodowanie numeru VIN np. w serwisie autoDNA.pl. Podając numer VIN interesującego nas samochodu otrzymujemy raport, z którego dowiemy się m.in. czy pojazd nie został skradziony w Polsce, Włoszech, Czechach, Rumunii, Słowenii, Holandii, Kanadzie, Słowacji, Szwecji, Norwegii i na Litwie. AutoDNA.pl sprawdza też niezależne internetowe bazy skradzionych pojazdów. Bądźmy jednak czujni, jeśli do weryfikacji pojazdu używamy numeru VIN zamieszczonego np. w internetowym ogłoszeniu – nie mamy gwarancji, że sprzedający podał prawdziwe dane! Najlepiej posługiwać się tym, który spiszemy z pojazdu (przy okazji porównując z zapisanym w dowodzie rejestracyjnym).

Znając VIN, numer rejestracyjny oraz datę pierwszej rejestracji możemy też skorzystać z CEPIK – Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców. To oficjalna baza udostępniona niedawno przez rząd, w której znajdziemy informacje o ostatnim zarejestrowanym przebiegu, dacie ważności badania technicznego oraz ewentualną wiadomość o odnotowaniu pojazdu w bazie aut kradzionych.

Szukaj śladów włamania

Gdy oglądamy interesujące nas auto zwróćmy uwagę, czy w okolicach zamka lub stacyjki nie widać zarysowań lub innych śladów, mogących świadczyć o tym, że ktoś przy nich majstrował, próbując dostać się do pojazdu, a potem go uruchomić, nie posiadając kluczyków. Nasz niepokój mogą także wzbudzić szyby, jeśli któraś z nich posiada inne oznaczenia niż pozostałe. Podczas kradzieży mogło bowiem dojść do jej wybicia.

Sprawdź pojazd i… właściciela

Przed dokonaniem transakcji dokładnie sprawdźmy dokumenty pojazdu. Przede wszystkim powinny być one kompletne czyli zawierać dowód rejestracyjny, ubezpieczenie OC, kartę pojazdu (jeśli wydano). Samochód uwiarygadnia też książka serwisowa z historią napraw i przeglądów. Jeśli dokumenty pojazdu nie budzą wątpliwości, przyjrzyjmy się sprzedającemu. Przede wszystkim powinien on figurować w umowie i wylegitymować się dowodem osobistym, potwierdzającym, że jest osobą, której dane zapisane są w dowodzie rejestracyjnym pojazdu. Co jeśli kupujemy auto od pośrednika? Także on powinien figurować w umowie kupna-sprzedaży. Unikajmy komisów, które dają nam do podpisania umowy in blanco, z wypełnionymi danymi sprzedającego i jego podpisem, a w których komis nie figuruje jako pośrednik. De facto zdejmuje to z komisu jakąkolwiek odpowiedzialność, a nam utrudnia dochodzenie roszczeń, nie mamy bowiem gwarancji, że osoba wpisana jako sprzedający w ogóle istnieje. Brzmi to absurdalnie, ale taki przypadki się zdarzają, szczególnie jeśli chodzi o samochody sprowadzone z zagranicy.

Idź na policję, zanim policja przyjdzie do Ciebie

Jeśli chcemy spać zupełnie spokojnie, jedźmy z interesującym nas pojazdem i kompletem dokumentów na policję. Tam funkcjonariusz powinien sprawdzić czy samochód nie figuruje w policyjnej bazie poszukiwanych aut oraz pomoże stwierdzić, czy numer VIN na aucie nie był zacierany, zmieniany lub wycinany. Lepiej samemu udać się na policję i sprawdzić, czy z autem wszystko jest w porządku niż ryzykować, że któregoś dnia u naszych drzwi pojawi się funkcjonariusz, zarekwiruje pojazd jako skradziony, a nas oskarży o paserstwo.

Chytry dwa razy traci

Kolejnym czynnikiem, który powinien wzbudzić naszą podejrzliwość jest cena pojazdu. Jeśli odbiega ona znacząco w dół od 70% wartości rynkowej pojazdu, to poważny znak ostrzegawczy. Z dużą ostrożnością przyjmujmy tłumaczenia właściciela, który będzie zapewniał o konieczności szybkiego pozyskania gotówki ze względu na wyjazd czy długi.

W życiu często zapominamy o oczywistościach. Tak samo jest przy kupowaniu samochodu. Wertujemy internet i prasę branżową, wybieramy najlepszy dla nas model, wyszukujemy najlepszą ofertę i dokładnie sprawdzamy stan techniczny pojazdu. Zapominamy jednak o zasadniczej kwestii weryfikacji legalności pochodzenia pojazdu. Tymczasem zakup kradzionego pojazdu to dużo większy problem, niż usterki techniczne, czy niedopasowanie samochodu do naszych potrzeb. Dołóżmy więc wszelkich starań, by kupić auto, które nie pochodzi kradzieży.

Zobacz komentarze (4) Zobacz komentarze (4)
  1. biorąc pod uwagę zalew aut zza granicy, których przeszłosc ciezko sprawdzic, vin jest faktycznie najprostszym i najlepszym sposobem na rozkodowanie przeszłosci autka. dzieki niemu mogą wyjśc na swiatło dzienne naprawdę ciekawe kwiatki o preszłosci auta, pozdrawiam

  2. Jeżeli w ogłoszeniu jest info o VIN to zawsze warto go sprawdzić online, nie ma sensu tłuc się X kilometrów, żeby oglądać auto, jak przekręt może wyjść po zdekodowaniu VINu. W tym roku szukałem samochodu z USA, naprawdę ciężko jest znaleźć coś dobrego. Nie wiem, czy to kwestia tego, że tam lepiej katalogują przeglądy, wypadki itp. i wszystko jest czarno na białym, czy po prostu nie opłaca się ściągać zza oceanu aut w dobrym stanie.

  3. Bardzo dobrze, że to wszystko idzie w tą stronę, tak samo jak teraz możliwośc sprawdzenia historii samochodu pod względem napraw itp. itd. Kto wie, może właśnie jesteśmy świadkami jakiejś rewolucji na rynku samochodowym.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzedni

Prowadzenie superauta to trudne zadanie? Przedstawiam własną opinie na ten temat.

Następny

Komfort i Ergonomia. Aprilia Caponord 1200 TEST

Zainteresowany współpracą?

Chcesz sprawdzić się jako dziennikarz motoryzacyjny lub po prostu opublikować swój artykuł? Skontaktuj się z nami. biuro@strefatestow.pl

©Copyright 2013 - 2024 by Strefatestow.pl All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone. Partner instalacji gazowych: