Maserati w Polsce jest jak Yeti, każdy o nim słyszał, ale nikt go nie widział. Najczęściej na ulicach na naszego kraju spotkać można modele GranTurismo/GranCabrio i wtedy przechodnie oglądają się bez umiaru wpadając w siebie na chodnikach, ale czasem można natknąć się na Quattroporte, które z uwagi na, moim zdaniem, przeciętny wygląd, nie wzbudza aż takiego zainteresowania. Obydwa te modele łączy jedna cecha. Jak przystało na topową markę, są drogie – kosztują odpowiednio 600 i 500 tys. zł. Zdaję sobie sprawę, że dla wielu samym zaskoczeniem może być sam fakt, że Maserati w ogóle można w Polsce kupić, ale to prawda, pierwszy salon został otwarty jakiś rok temu i mieści się w Piasecznie k. Warszawy.
Dziś jednak mowa o Maserati Ghibli zwanym „nową kartą w historii marki”. Otóż Maserati wychodzi do przysłowiowego „ludu” i wprowadziło do sprzedaży auto, które stawić ma czoło modelom z europejskiej czołówki – BMW Serii 5, Mercedesowi Klasy E i Audi A6. Na pierwszym miejscu postawiłem BMW nieprzypadkowo, bo to bawarskiemu koncernowi Włosi chcą napsuć krwi i podebrać klientów.
Wygląd
Projektant Ghibli, Marco Tencone, zdał egzamin z designu na „piątkę”. Jest bardzo agresywnie dzięki kanciastym reflektorom i nisko umieszczonej atrapie chłodnicy, ale również we włoskim stylu z delikatnie opadającą linią nadwozia. No i ten wyeksponowany trójząb – legendarny znak marki. Podsumowując. Ghibli wygląda jak żywcem wyjęty z mediolańskiego pokazu mody.
Czas zasiąść w fotelu. Wnętrze Ghibli to tak naprawdę kalka Quattroporte ze sportowymi wstawkami. Całą konsolę środkową zasłonięto ogromnym ekranem – taki układ do mnie jakoś nie przemawia.
Dusza pod maską.
Spoglądając do katalogu, oferta silników wygląda dość monotonnie. Trzy turbodoładowane jednostki 3,0 V6. Pierwsza z nich to diesel – 275KM – 6,3s do setki i 600Nm momentu.
Im dalej w las, tym bardziej robi się rasowo. Pozostałe dwie jednostki to silniki benzynowe bi-turbo o mocach 330 i 410KM. Mocniejsza wersja potrzebuje poniżej 5s do osiągnięcia 100km/h , a maksymalnie rozpędza auto do 285 km/h. Co ważne, max. moment 550Nm dostępny jest już od 1750 obr./min. – wierzę na słowo, że wciska w fotel.
Kluczem do osiągów tych jednostek są turbiny opracowane wspólnie z Ferrari i produkowane w Maranello. Każda z nich posiada cztery zmienne fazy – po jednej dla każdego wałka rozrzadu. Efekt? Silnik o mocy 410KM osiąga 90% swojego momentu już przy 1500 obr./min.
Za przeniesienie napędu na tylną lub wszystkie osie (w zależności od wersji) odpowiada 8 biegowa skrzynia automatyczna.
Ceny nowego Ghibli wahają się od 78.900 euro za wersję Ghibli Diesel do 105.300 euro za Ghibli S Q4 z silnikiem 410KM i napędem na cztery koła. Policzmy szybko: 78.900 x 4,2 (aktualny kurs euro) daje nam ok. 330.000zł za wersję podstawową.
Za BMW Serii 5 z 3-litrowym silnikiem diesla o mocy 258KM musielibyśmy zapłacić ok. 250.000 tys.zł. Z jednej strony jest to ok. 80.000zł różnicy, z drugiej jednak w standardzie do zakupionej „piatki” nie otrzymamy nawet… skórzanej tapicerki. Maserati jest też po prostu większe – 8cm dłuższe i o tyle samo szersze, no i ma 5 letnią gwarancję bez limitu km.
Największym minusem Maserati będą na pewno drogie koszty serwisu. Jednego serwisu. Bo przecież mamy tylko jeden salon Maserati w Polsce :- ) Nawet pomimo tej „drobnej” niedogodności, Maserati jest zbyt piękne by nie zdobyć swoich amatorów, także w Polsce. Ja bym Ghibli kupił – bo jego oryginalność i charakter wyceniam dużo wyżej niż jest warty.
Misja: Nowe Auto, wyróżniające się
Budżet: 350 tyś zł
Werdykt: Maserati ghibli
Jest rewelacyjne!
Razem z mazda 6 najladniejsze sedany, moim zdaniem 🙂
Jestem fanem Maserati od lat i z jednej strony cieszy mnie fakt, że marka staje się coraz bardziej znana, z drugiej ten nacisk na sukces komercyjny zabije wyjątkowość tej marki – już są inne silniki, nowe modele. To już nie to Maserati co kiedyś.