Ofensywa Hyundaia trwa w najlepsze, czego przykładem jest wdrożenie strategii „Product Momentum”, która zakłada wprowadzenie 22 nowych modeli Hyundaia do 2017 roku. Plan ambitny, a jednym z jego elementów jest całkowicie nowa generacja i20, który stanowić ma jeden z kluczowych modeli na drodze ku zwiększeniu sprzedaży, a co za tym idzie, popularności marki na rynkach europejskich. Zadanie, które postawiono przed nowym i20 nie wydaje się proste, wszak auto musi stanąć w szranki z takimi tuzami motoryzacji, jak nowa Skoda Fabia, czy odświeżona Toyota Yaris, które posiadają ugruntowaną pozycję na rynku i rzeszę oddanych kierowców. Czym więc zaskoczyć zamierza ten niepozorny Koreańczyk?
Europejski design
Po pierwsze, wyglądem. Nowy i20 zaprojektowany został w niemieckim centrum projektowym Hyundaia, co wyszło temu autu zdecydowanie na dobre. Filozofia designu, którą koncern nazwał mianem „Fluidic Sculpture 2.0”, a więc płynna rzeźba, w pełni odzwierciedla dynamiczną stylistykę auta. Trudno oprzeć się urokowi pociągłych, przednich reflektorów, grilla w oryginalnym, heksagonalnym kształcie, a przede wszystkim łagodnie opadającej linii auta, którą wieńczy słupek C w czarnym, optycznie wydłużającym kolorze. Sporo jest także przetłoczeń karoserii, szczególnie w okolicach maski i drzwi, co podkreśla detaliczne podejście do designu. Tylną część Hyundaia wyróżniają światła zespolone wykonane technologii LED, które swoim wykończeniem przypominają nieco, te zastosowane w aktualnej, siódmej generacji Volkswagena Golfa.
Przestronność do pozazdroszczenia
Nowy Hyundai i20 na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie mocno wyrośniętego, jak na standardy aut segmentu B. Potwierdzają to wymiary pojazdu, których zdecydowanie najbardziej powinna obawiać się konkurencja. Długość i20 wynosi 4035 mm, a rozstaw osi 2570 mm, co stanowi przyrost o 45 mm w odniesieniu do poprzednika. W ostatecznym rozrachunku to aż 10 cm więcej w porównaniu do nowej Skody Fabii i 6 cm więcej od Toyoty Yaris. Wymiary te znalazły odzwierciedlenie w przestronności wnętrza, a przede wszystkim ilości miejsca na nogi. Na przednich fotelach nowego Hyundaia i20 z powodzeniem można poczuć się jak w pełnowymiarowym kompakcie. Wbrew pozorom zabieg ten nie odbił się negatywnie na pojemności bagażnika, która wynosi 326 litrów i stanowi jeden z lepszych wyników w klasie.
Odświeżone wnętrze z patentem na nawigację
Sporą metamorfozę w porównaniu do poprzedniej generacji, przeszło także wnętrze, które zyskało na ergonomii, funkcjonalności i jakości zastosowanych materiałów. Konsola środkowa jest uporządkowana i łatwa w obsłudze. We wnętrzu wygospodarowano przestrzeń na praktyczne uchwyty i schowki pozwalające na przechowanie butelek o różnych pojemnościach. Pochwały należą się także fotelom, które gwarantują dobre trzymanie boczne podczas pokonywania zakrętów. Hyundai zdroworozsądkowo podszedł do kwestii instalacji nawigacji fabrycznej w aucie. Choć dokupienie 7-calowego ekranu centralnego z systemem nawigacji jest możliwe, to kwota stanowić będzie znaczny wydatek w porównaniu do ceny auta, co sprawi, że w praktyce niewielu kierowców skusi się na ten dodatek. Świetną alternatywą okazuje się stacja dokująca montowana do konsoli środkowej, która za dopłatą ok. 450 zł pozwoli na wygodne korzystanie z nawigacji w smartfonie z możliwością ciągłego ładowania baterii.
Albo komfort, albo nic
Konstruktorzy nowego i20 skupili się przede wszystkim na wygodzie podróżowania. Zawieszenie pracuje miękko i stosunkowo cicho, czego przyczyn doszukiwać się można w modyfikacjach układu resorowania. Koło kierownicy obraca się z dużą lekkością, co stanowi ukłon w kierunku miejskich warunków użytkowania. Dzięki powiększeniu rozstawu osi i obniżeniu prześwitu, samochód nie utracił przy tym na precyzji prowadzenia, która choć z jednej strony wydaje się zupełnie wystarczająca do spokojnej jazdy, to jednak na tym tle, konkurencja w postaci wspomnianej chociażby Fabii, czy Yarisa wypada lepiej. Cóż, w tej klasie wszystkiego mieć nie można.
Hyundai i20 dostępny jest z trzema silnikami benzynowymi (1.2 MPI 75KM lub 84KM i 1.4 MPI 100KM) oraz dwoma jednostkami wysokoprężnymi (1.1 CRDi 75 KM i 1.4 CRDi 90 KM). Motory o pojemności 1.2 l dostępne są z 5-biegową skrzynią manualną, natomiast pozostałe jednostki współpracują z skrzynią 6-biegową. W przypadku silnika 1.4 MPI można zdecydować się za dopłatą na 4-biegową skrzynię automatyczną. Gama silników nie została jednak zamknięta. Hyundai planuje bowiem wprowadzić w tym roku turbodoładowany silnik benzynowy o pojemności 1.0 l, który będzie wyjściem naprzeciw postępującej idei downsizingu w motoryzacji.
Ile kosztuje atrakcyjny wygląd?
Technologicznym i jakościowym ograniczeniem w segmencie B zawsze będzie cena, która stanowi jeden z głównych kryteriów wyboru i powinna być atrakcyjnie skalkulowana w tej klasie aut. Ceny nowego Hyundaia i20 zaczynają się od 43 900 zł z silnikiem 1.2 MPI 75 KM w wersji Classic, która oferuje w standardzie m.in.: komputer pokładowy, asystent ruszania pod górę, czy system ostrzegania o niezamierzonej zmianie pasa ruchu. Za wersję Classic Plus, która w standardzie zawiera także klimatyzację manualną zapłacić trzeba 48 700 zł.
Hyundai kusi swoim nieprzeciętnym wyglądem, obszernym wnętrzem i pięcioletnią gwarancją bez limitu kilometrów, która jest potwierdzeniem skoku jakościowego wykonanego przez markę Hyundai na przestrzeni ostatnich lat. To, czy nowy i20 znajdzie uznanie także w oczach klientów flotowych będzie zależeć również od upustów cenowych i warunków finansowania zaproponowanych przez producenta.
Aktualny cennik znajdziecie pod adresem: http://www.hyundai.pl/Samochod/Osobowe/Nowy_i20/
Wygląd nie przypadł mi do gustu :/
Ja uważam, że jest to jedno z najładniejszych aut w segmencie, a na dodatek ma najmniej „plastikowe” wnętrze…