W 2014 roku zaprezentowano światu wspaniałe sportowe samochody. Wybór najlepszego to ciężka sprawa.
Pod koniec każdego roku zalewani jesteśmy z każdej strony różnymi statystykami podsumowującymi minione 12 miesięcy. W telewizyjnych dziennikach oglądamy zestawienie najważniejszych wydarzeń z kraju i ze świata, dzięki czemu przypomnieć sobie możemy ze wszystkimi szczegółami, bójki wszczynane podczas rozmaitych przemarszów, sejmowe kłótnie bądź lotnicze katastrofy. W prasie lub internecie czytamy o największych wydarzeniach sportowych, a w radiu słyszymy kompilację najchętniej kupowanych singli. Czasami można wpaść w obawę, że kiedy w ostatni dzień grudnia otworzymy lodówkę, ujrzymy w środku listę najchętniej umieszczanych tam produktów. Postanowiłem pójść tym tropem. Ostatniego Sylwestra spędzałem w domu, więc stwierdziłem, że wykorzystam ten czas, aby zastanowić się nad zestawieniem najlepszych, moim zdaniem, sportowych aut zaprezentowanych światu w 2014 roku. Gotowi na szybką i przepełnioną sporą dawką mocy jazdę przez miniony rok? No to zapinamy pasy i ruszamy!
Na samym początku podróży udajemy się w kierunku Stanów Zjednoczonych, by znaleźć się na pustych, krętych trasach wyznaczonych przez pustynne kaniony, którymi hula wysuszający skórę i wypalający gardło wiatr, by po chwili wystartować jak strzała na ciągnącej się po horyzont prostej. Takie westernowe krajobrazy to naturalne siedlisko muscle-carów. To tutaj równych nie ma sobie najmocniejszy ich przedstawiciel, Dodge Challenger SRT Hellcat. Z zewnątrz przypomina on standardowego Challengera. Pod maską znajduje się jednak silnik V8 o pojemności 6.4 litra, który może generować aż 707 koni mechanicznych. To ponad 200 więcej niż w podstawowej wersji. Pod względem maksymalnej prędkości jest w stanie utrzeć nosa niejednemu superautu, bo 320 km/h mówi samo za siebie. Gdy jednak echo ryku silnika ucichnie, a dym palonych opon zostanie rozwiany, czas ruszać dalej. Choć nadal pozostajemy w kraju Jankesów.
Czas przywitać się z Chevroletem Corvette Z06. Najnowsza Korweta wyraźnie różni się stylistyką od poprzednich generacji, co nie każdemu przypadło do gustu. Nie zmienia to jednak faktu, że mamy do czynienia ze znakomitą produkcją. Osiągi nie odbiegają od światowej czołówki, a omawiana wersja, dzięki staranniejszemu dopracowaniu, cieszy się, inaczej niż w modelach z ubiegłych lat, bardzo dobrymi właściwościami jezdnymi, dając pewność, że na torze wyścigowym nie zostałaby w tyle. To już dojrzały, sportowy samochód, którego ważną zaletą jest cena niższa niż u konkurencji.
Czas przenieść się do kraju słynącego z pizzy i Krzywej Wieży, aby zasiąść za kierownicą małej, zwinnej i lekkiej Alfy Romeo 4C Spider. Masa własna to tylko 895 kilogramów co przy mocy 240 koni, daje zaskakujące efekty, gdy po wciśnięciu gazu auto wyrywa do przodu niczym Struś Pędziwiatr z popularnej kreskówki. Mała Alfa, wraz z większą, kompaktową Giuliettą to modele, dzięki którym ta włoska marka, po okresie kryzysu, znów zaczyna się liczyć, nieustannie umacniając swoją pozycję.
Z włoskich serpentyn na wysokich obrotach wjeżdżamy na niemiecką autostradę. Tam spotykamy najnowszą wersję Porsche 911 Targa. Gdy po raz pierwszy zobaczyłem ten samochód, od razu pomyślałem, że to pojazd dla indywidualistów. Niby ma tę samą, charakterystyczną linię nadwozia jak każda inna dziewięćset jedenastka, ale mimo wszystko wyróżnia się na tle pozostałych wersji. Według mnie to auto dla osób, które chadzają własnymi drogami. Takie, w którego wnętrzu kryje się artystyczna dusza. Wiem, że pod względem osiągów znajdziemy lepsze wersje Porsche 911, ale to właśnie ten unikatowy charakter sprawia, że Targa znalazła się w moim zestawieniu.
Trzeba jednak przyznać, że tej niemieckiej marce wyrósł poważny konkurent. Wyłania się on z zamglonych i wilgotnych tras Wielkiej Brytanii. To Jaguar F-Type, o którym w minionym roku już pisałem. Ten samochód to dowód na to, ze Brytyjczycy nadal wiedzą jak konstruować solidne, sportowe maszyny. Mamy w tym przypadku z przyciągającym spojrzenia, dynamicznym kształtem nadwozia, zmiksowanym z osiągami, których nie można się wstydzić, zbliżonymi do możliwości Porsche 911, a to wszystko za wyraźnie mniejszą kwotę. Nowy Jaguar to brytyjski kocur, który może sporo namieszać na motoryzacyjnym rynku w 2015 roku.
Silnik ryczy, opony piszczą na zakrętach, a nasza podróż trwa. Wracamy do Włoch, by bliżej zapoznać się z cavallino rampante czyli skaczącym koniem oraz z jego starym, dobrym znajomym, czyli szarżującym bykiem. Chodzi o Ferrari 458 Speciale Aperta oraz Lamborghini Huracan. Celowo umieściłem je na tej samej pozycji, bo ciężko mi jednoznacznie stwierdzić, które z nich jest lepsze. Osobiście bardziej podoba mi się Huracan, ale jeśli do mojego spojrzenia dodać szczyptę obiektywizmu, to uczciwie przyznam, że oba auta jadą łeb w łeb i zarówno na krętych drogach jak i długich prostych, żadne z nich nie jest w stanie uzyskać przewagi. Obydwa zachwycają kształtem i osiągami, choć w Lambo daje się zauważać trochę zbyt dużo niemieckich wpływów jakie zostały narzucone przez grupę Volkswagen AG, do której należy Automobili Lamborghini.
Wspinamy się o szczebel wyżej, ale pozostajemy na terenie Włoch. Z alei serwisowej na tor wjeżdża właśnie Ferrari LaFerrari FXXK. Jest to jeszcze bardziej hardkorowa, jeśli mogę się tak wyrazić , wersja najszybszego obecnie produkowanego Ferrari. Nazwa FXXK, choć kojarzyć się może z wojskowym szyfrem, jest nawiązaniem do wyczynowego, przeznaczonego tylko na tor, modelu Enzo z poprzedniej dekady. Podobnie jest i w tym przypadku. Ten model nie ma homologacji na jazdę po publicznych drogach. Za siedzeniem kierowcy znajduje się potężny silnik V12, a łączna moc samochodu, który co warto dodać, posiada także silnik elektryczny, to aż 1050 koni. Gdy słyszy się jego brzmienie, od razu przypomina się wspaniały dźwięk silników Formuły 1 z minionych lat. Ilość wyprodukowanych egzemplarzy jest oczywiście ograniczona, a samochód będzie oferowany jedynie wybranym klientom.
Zostawiamy Włochów cieszących się swoim Ferrari i przenosimy się do chłodnej Skandynawii. Wiatr hula, na dworze przyjemny mróz, a po drodze wytyczonej przez lekko zaśnieżony las znajdujący się gdzieś w Szwecji, mkniemy autem o nazwie Koenigsegg Agera One:1. Na dzień dzisiejszy ten samochód to szczyt możliwości szwedzkiej marki, a być może i szczyt możliwości w świecie sportowych samochodów. Moc wynosi 1360 koni mechanicznych, a oficjalna prędkość maksymalna, chwyćcie się czegoś mocno, bo ostro przyspieszamy – 440 km/h. Owszem, bez obaw można wyjechać nim na publiczne drogi, no chyba że trafimy na dziury i progi zwalniające, ale ten Koenigsegg został stworzony głównie z myślą o torze wyścigowym. Marzenie założyciela firmy, który chciał stworzyć własne, sportowe auto, dotrzymujące kroku światowej czołówce, można uznać za spełnione.
Ten automobil zająłby pierwsze miejsce w moim podsumowaniu, gdyby nie McLaren 650S. Tak, meta naszej szaleńczej jazdy przez 2014 rok kończy się w Wielkiej Brytanii. Samochód ten można określić jako udaną krzyżówkę standardowego McLarena MP4-12C z uznawanym za następcę legendarnego F1, McLarenem P1. Dlaczego akurat ten samochód wybrałem jako najlepszą propozycję minionego roku, przecież nie jest ani najszybszym, ani najmocniejszym autem wymienionym w stawce? W porównaniu z Koenigseggiem oraz Ferrari, moc 650 koni w połączeniu z prędkością 330 km/h wydawać mogą się skromne. To prawda, ale ma on zaletę, której nie posiadają konkurenci. Zaletę, dzięki której nie musi nieśmiało spoglądać na szybszych kolegów. To kosztujące około 1 miliona złotych i posiadające kosmiczny wręcz wygląd auto, zawiera w sobie najnowocześniejsze rozwiązania technologiczne, jak na przykład aktywną aerodynamikę i zawieszenie. Taka kombinacja pozwala na efektywne urywanie sekund na torze wyścigowym, ale również na komfortową jazdę w codziennym ruchu ulicznym. Dlatego w moim rankingu sportowych samochodów 2014 roku przyznaję pierwsze miejsce McLarenowi 650S. To jak, zaczynamy zbierać ten milion?
Wiem, że moje podsumowanie jest subiektywne i oparte na własnych odczuciach. Muszę jednak przyznać, że chyba niemożliwe jest sporządzenie stuprocentowo obiektywnego spisu. Każdy samochód ma swoje silne, ale i słabsze strony. Być może zgadzacie się z tym co napisałem, a być może sądzicie, że mijam się z prawdą. Wielu z Was któreś auta być może by usunęła, a w ich miejsce wstawiła inne propozycje. To wszystko jednak nieważne. Mam jedynie nadzieję, że zapewniłem Wam przez rok 2014 dynamiczną podróż, której towarzyszył ryk silnika, pisk opon i ostre przeciążenia na zakrętach. No dobra, czas zgasić silnik, odpiąć pasy i trochę odetchnąć. Jeszcze jedno, spotykamy się za rok na kolejnej przejażdżce?
Świetne osiągi i futurystyczny wygląd przy zachowaniu klasycznych elementów. Czego chcieć więcej? 😉
A jak byście stworzyli zestawienie najlepszych sportowych aut ale dla klasy średniej a nie tylko dla milionerów:) Wiele osób chciało by mieć sportowe autko ale niestety zarobki im nie pozwalają;/