Policyjna opowieść – spotkania z drogówką

Popełniać błędy to ludzka rzecz. Gorzej gdy zauważy to policyjny patrol.

           Całkiem niedawno oglądałem krótki filmik prezentujący ujęcia z przejazdów publicznymi drogami Audi R8 oraz Lamborghini Gallardo. Jedno z ujęć prezentowało jak w nocy, na szerokiej i pustej jedni znajdującej się gdzieś w Niemczech, kierowca białego Lambo wykręcił „bączka”. Wśród oglądających jak i tych, którzy siedzieli w samochodzie wywołało to zapewne uśmiech na twarzy. Zupełnie inna była jednak mimika pewnego pana policjanta, który znajdował się w tym samym miejscu i w tym samym czasie. Fakt, że chwila zabawy nie spowodowała żadnego niebezpieczeństwa ani nawet utrudnienia w ruchu, najwyraźniej nie potrafił dotrzeć do świadomości niesłychanie poważnego stróża prawa.

            Nie podejrzewałem wtedy, że za parę dni ja również zostanę zatrzymany przez policyjny patrol. Nie wykręciłem jednakże bączka na środku ulicy, nie przekroczyłem też ani o jeden kilometr dopuszczalnej prędkości. Mogę Was zapewnić, że nie zrobiłem niczego, co spowodowało jakiekolwiek zagrożenie w ruchu ulicznym. Moim przewinieniem był wjazd na stację benzynową od strony, gdzie znajdował się wyjazd. Nie zauważyłem jednak żadnego znaku zakazu. Niestety mój manewr zauważył pewien starszy sierżant. Po chwili obok siebie zauważyłem policyjne Ducato błyskające nerwowo niebieskimi światełkami. Mina naszego stróża prawa była identyczna jak ta, którą prezentował jego niemiecki kolega. Zakończyło się krótką pogawędką, pouczeniem i mandatem.

policja

            Być może pomyślicie, że jestem antypatycznie i wrogo nastawiony do policji, ale to nieprawda. Swoim artykułem chcę tylko podzielić się swoimi wnioskami, które wyciągam na podstawie własnych doświadczeń czy opowieści innych osób. Mam bowiem nieodparte wrażenie, że policjanci często z zaangażowaniem godnym Brudnego Harryego granego przez Clinta Eastwooda, zajmują się sprawami błahymi, nie czyniącymi nikomu żadnej szkody. Tymczasem, niekiedy zdają się być bezradni jak dziecko, któremu zabrano zabawkę, w chwili gdy przychodzi zmierzyć się z poważnymi problemami. Niestety, ale wygląda na to, że sytuacja, którą opisałem, to nie jest odosobniony przypadek, a część większej całości.

Jakiś tydzień temu będąc na Starym Rynku w Poznaniu, spostrzegłem jak kierowca niczym nie wyróżniającego się samochodu dostawczego, został, ku swojemu zaskoczeniu, zatrzymany przez policyjny radiowóz. Powód był prosty – próba wyjazdu z placu ulicą, którą się wjeżdża. Kierowca od razu został poproszony o zjechanie na bok. Później rozejrzałem się, czy gdzieś w pobliżu znajduje się znak informujący o zakazie wyjazdu tamtą drogą. Niczego takiego nie zauważyłem, ale moje spostrzeżenie okazało się fałszywe. Odpowiedni znak wprawdzie znajdował się w pobliżu, ale był niemal całkowicie zasłonięty przez rozłożoną parasolkę ustawioną na terenie pewnej restauracji, aby zapewnić cień zmęczonym turystom w upalny dzień nadchodzącego lata. Z tym jednak panowie policjanci już od dłuższego czasu niczego nie robią. Tak samo zresztą jak z podpitymi młodymi ludźmi, z których część z pewnością nie miała jeszcze 18 lat, a którzy niemal każdego wieczoru biesiadują przy godnych pożałowania pijalniach wódki. Tymczasem chwila niegroźnej nieuwagi zostaje wychwycona od razu. Może ten człowiek po raz pierwszy dostarczał towar na Stary Rynek i nie znał jeszcze układu tamtejszych ulic? Zresztą to nic trudnego i nic wstydliwego pogubić się tam w niezliczonej liczbie budek, jarmarcznych wystaw, ogródków piwnych i rzuconych byle gdzie śmieci.

Mam też jeszcze jedna opowieść. Czytając pewnego dnia jedno z czasopism motoryzacyjnych, natrafiłem tam na krótki felieton Mateusza Borka, komentatora sportowego. Przytaczał on historię o tym, jak został zatrzymany przy dojeździe na autostradowe bramki. Powodem było przekroczenie obowiązującej tam prędkości 40 km/h. Wielu z Was zapewne wie, jak takie miejsca wyglądają. Doskonale zatem wiecie, że nikt nie jedzie z taką prędkością dokładnie od momentu, w którym stoi znak. Teoretycznie działamy wtedy wbrew przepisom, ale bez przesady, czy jazda przez kilka sekund w tym miejscu z nieco zawyżoną prędkością to coś, co zasługuje na przykładne ukaranie?

policja2

Czy tylko ja mam wrażenie, że funkcjonariusze patrolujący nasze ulice często szukają dziury w całym i tylko czyhają na najmniejszą okazję, aby wypisać komuś mandat? Tak jakby ich głównym zadaniem nie była poprawa bezpieczeństwa i spokoju podróżujących, a jedynie poprawa statystyk Komendy Wojewódzkiej i podreperowanie policyjnego budżetu. Rozumiem doskonale, że policjanci wykonują swoją pracę. Jest ona potrzebna i ważna. To jednak nieco frustrujące, gdy zostaje się ukaranym za przysłowiową figę z makiem, a po chwili ruszając w dalszą drogą widzi się innych kierowców, którzy świadomie lekceważą przepisy, poganiają innych, wyprzedzają przed zakrętami i pozostają bezkarni. W niejednym przypadku rozpiera ich pewnie duma jak to świetnie radzą sobie za kierownicą.

Z pewnością są tacy policjanci, którzy rzetelnie wypełniają swoje obowiązki i sumiennie troszczą się o dobro użytkowników dróg, wykazując się jednocześnie ludzkim podejściem do błędów popełnianych przez kierowców. Oby takich funkcjonariuszy było jak najwięcej. Pozytywnie patrzę również na kolejne inicjatywy, których zadaniem jest poprawa bezpieczeństwa na drogach. Mam nadzieję, że w parze z poprawą tej sytuacji będzie szła coraz większa liczba policjantów, którzy wiedzą, ze przepisy są dla człowieka, a nie człowiek dla przepisów.

Zobacz komentarze (2) Zobacz komentarze (2)
  1. Zgadzam się że przepisy są dla człowieka, a nie człowiek dla przepisów, z tym że oni mają normy ilości pieniędzy z mandatów które muszą wyrobić… jakie to pokręcone!

  2. Polskie przepisy są pełne absurdów, opisywana przez Ciebie sytuacja z felietonu Mateusza Borka tylko to potwierdza. Na szczęście zdarzają się jeszcze „ludzcy” policjanci.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzedni

Nowy Hyundai i20 TEST – jeszcze Azjata, czy już Europejczyk?

Następny

Gran Turismo 2015 - spotkanie na wysokich obrotach

Zainteresowany współpracą?

Chcesz sprawdzić się jako dziennikarz motoryzacyjny lub po prostu opublikować swój artykuł? Skontaktuj się z nami. biuro@strefatestow.pl

©Copyright 2013 - 2024 by Strefatestow.pl All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone. Partner instalacji gazowych: