Ostatnimi laty coraz większą popularnością cieszą się luksusowe terenówki. Pionierów należy jednak szukać w latach 70 – tych.
Land Rover, Jeep, Mercedes czy Porsche. Te marki samochodów, a także jeszcze kilka innych, łączy pewna szczególna cecha. Jest nią to, że w swojej bogatej ofercie sprzedaży posiadają auta, które możemy określić jako sportowe SUV-y lub sportowe terenówki. Kosztują one niemało, ale obecnie nie brakuje chętnych do ich zakupu. Przemierzając uliczki willowych dzielnic podmiejskich, bądź spoglądając na poranne korki gdy każdy próbuje przebić się przez miejskie arterie do swojego miejsca pracy można takich pojazdów dostrzec całkiem sporo. Ile z nich faktycznie jest w stanie sprostać deklaracjom producenta mówiących o ich właściwościach? Tego nie wiem, ale i nie zamierzam zajmować się tym w tej chwili.
Mogłoby się wydawać, że koncepcja sportowej terenówki to wynalazek ostatnich lat. Pomysł taki pojawił się jednak już w latach 70 – tych XX wieku w niewielkiej włoskiej miejscowości Santa Agata. Zaczęło się od opracowanego przez Lamborghini prototypu o nazwie Cheetach. Zamieszanie na ówczesnym rynku motoryzacyjnym i problemy finansowe sprawiły, że z pięknych wizji na razie nic nie wyszło. Gdy sytuacja się ustabilizowała okazało się, ze Włosi nie ulegli zniechęceniu i powrócono do projektów terenowego Lamborghini. Kolejny prototyp okazał się jednakże niewypałem. Był to kolos na glinianych nogach, który chętnie wywracał się podczas ostrych skrętów. Powstawały zatem kolejne prototypy, a jeden z nich otrzymał nawet potężny silnik o pojemności 7.3 litra i mocy 420 koni mechanicznych, przeznaczony oryginalnie do wykorzystania w łodziach motorowych. Ten koncept ze względu na takie parametry silnika i potężny moment obrotowy, okazał się jednak trudny do opanowania, co wykluczało go jako samochód, który mógłby służyć na co dzień. Zdecydowano zatem wykorzystać coś bardziej praktycznego, a był to silnik V12 z Lamborghini Countach, który ze względu na przeznaczenie musiał ulec pewnym modyfikacją.
W końcu, w roku 1985 z fabryki wyjechał pierwszy przeznaczony na sprzedaż egzemplarz o nazwie Lamborghini LM002. W środku na skórzanych fotelach mogły podróżować cztery osoby. Ilość miejsc można było rozszerzyć do ośmiu osób, a ciekawostką jest fakt, że samochód miał w pakiecie wyposażenia uchwyt na strzelbę. Za odpowiednią dopłatą można było wprowadzić szereg modyfikacji jak choćby zabudowana tylna część nadwozia oraz opancerzona karoseria. Samochód w latach produkcji miał monstrualne wręcz rozmiary, dziś chyba nie zrobiłyby tak wielkiego wrażenia. Szeroki na 2 metry, długi na prawie 5, a wysoki na 1,85 metra. Prześwit wynosił 30 centymetrów dzięki czemu auto zdolne jest wjechać nawet w bardzo wymagający teren. Kanciasta, ale atrakcyjna linia nadwozia nawiązywać miała do topowego ówcześnie modelu jakim był Countach. Wśród pierwszych nabywców znalazły się takie osobistości jak Sułtan Brunei, król Monako czy nieżyjący już kierowca Formuły 1 Keke Rosberg.
Silnik o mocy 455 KM i pojemności 5.2 litra zapewnia wspaniałe na wehikuł o takich wymiarach i wadze około 2700 kg osiągi. Przyspieszenie do 100 km/h zajmuje 8 sekund, a maksymalna prędkość to 210 km/h. Nie trzeba chyba przypominać, ze napęd oczywiście jest na cztery koła. Mimo tego jazda w terenie z pełnym wykorzystaniem potencjału auta wymaga pewnej wprawy. Przy tunelu środkowym zamontowano bowiem dwie specjalne dźwignie. Jedna z nich odpowiedzialna była za załączanie i odłączanie reduktora. Druga, operująca w trzech ustawieniach odpowiedzialna jest za załączenie, odłączenie i blokadę mechanizmu różnicowego. Może kreci Wam się w głowie, ale to nie wszystko. Włączenie napędu na wszystkie koła wymaga użycia odpowiedniego klucza, którym przekręca się zgodnie ze wskazówkami zegara piasty w przednich kołach. Zbiornik paliwa ma aż 300 litrów pojemności, ale benzyny ubywa przerażająco szybko. 100 kilometrów jazdy to średnio 30 litrów. Patrzę przez okno i widzę padający śnieg, więc od razu myślę sobie, że Lambo 002, noszące przydomek Rambo Lambo, znakomicie nadałoby się do aktualnych warunków na drodze. Swego czasu brytyjski magazyn AutoCar testował tą terenówkę, a podczas prób podjechała ona pod wzniesienie o nachyleniu 70%! Nic dziwnego, że LM002 chciano zmodyfikować i wykorzystać w rajdzie Dakar z czego jednak nic nie wyszło. Wystartowały jedynie egzemplarze prywatne, które jednak nie odniosły znaczących sukcesów. Potencjał zauważyli również wojskowi. Szacuje się, że do armii Arabii Saudyjskiej i Libii sprzedano łącznie 140 egzemplarzy.
Z pewnością znajdą się osoby, którym Lamborghini LM002 się nie spodoba. Narzekać będą na kanciaste nadwozie, duże spalanie, wysokie koszty użytkowania (wymiana opon to potrzeba zamówienia takich specjalnie zaprojektowanych pod ten samochód). Tak przy okazji, jeśli myślicie o zakupie to w zależności od stanu, przebiegu i rocznika ceny po przeliczeniu wahają się od 400 tysięcy do nawet 1 miliona złotych. Wiadomo, że technologia poszła do przodu, ale ja uważam ten samochód za terenowo-sportowy majstersztyk. Szkoda, że nie osiągnięto poziomu sprzedaży jakiego się spodziewano i wszystko zatrzymało się w 1992 roku na kilkuset egzemplarzach. Jest to motoryzacyjne dzieło, które zostało zapomniane i nieco niedocenione, ale z pewnością zasługuje na dołączenie do samochodowej Galerii Sław.
Piękne samochody! Zawsze marzyłem o takiej terenówce…
Coś wspaniałego, niczym z seriali z lat 90-tych 🙂 Chętnie bym się tym przewiózł 🙂
Samochód na pierwszy rzut oka wydaje się kanciasty – ale wszystko rekompensuje to, znajduje się pod jego maską.
Chyba jednak modele sportowe bardziej przypadły mi do gustu 🙂
Też preferuję sportówki 😉
Kawałek historii. Terenówka to terenówka. Ten model spełnia w 100% swoje zadania.