Trzecia generacja hiszpańskiego auta kompaktowego pojawiła się na rynku motoryzacyjnym w 2012 roku, choć wtenczas na próżno było szukać tego modelu w polskich salonach Seata. Wszystko przez konflikt między ówczesnym importerem marki, firmą Iberia Motor Company S.A., a koncernem z grupy VW. W skutek tego rok 2012 był fatalny jeśli chodzi o sprzedaż pojazdów Seata w Polsce, a przez pewien okres czasu doszło nawet do całkowitego wstrzymania sprzedaży na naszym rynku. Sytuacja unormowała się dopiero w połowie 2013 roku, kiedy wyłączność dystrybucji produktów marki wróciła w ręce koncernu z Półwyspu Iberyjskiego. Wznowiono i zintensyfikowano działania marketingowo-reklamowe, a wieść o nowym Leonie zaczęła trafiać do świadomości potencjalnych klientów, co dość szybko przełożyło się na znaczący wzrost sprzedaży. Do naszej redakcji trafił natomiast Leon ST FR wyposażony w najmocniejszy silnik wysokoprężny w gamie, a więc jednostkę 2.0 TDI generującą 184 KM.
Wygląd zewnętrzny, który musi się podobać
Idea Seata w tworzeniu samochodów opiera się na emocjach i temperamencie, a więc cechach zupełnie przeciwstawnych do filozofii Volkswagena, czy Skody. Nieco inaczej wygląda jednak strona techniczna – zarówno Golf, Octavia, jak i Leon oparte są o wspólną płytę podłogową i łączy je wiele technologii. Stworzenie kolejnej generacji kompaktowego modelu, który wpisze się w lukę między Golfem, Octavią, a Audi A3 nawet z pozoru nie wygląda na łatwe zadanie. W przypadku Leona dużą wagę przyłożono więc do nadania stylistyce nadwozia indywidualnego charakteru. Bryła modelu wygląda dynamicznie, a sportowe inklinacje Leona podkreślają detale: ostre kształty lamp, przetłoczenia maski, opadająca linia szyb i nieco futurystyczne obudowy lusterek. W połączeniu z 18” calowymi felgami ze stopów lekkich i błękitnym, metalizowanym lakierem, całość prezentuje się zacnie i zdecydowanie wyróżnia na tle konkurencji z segmentu. Spora w tym zasługa także reflektorów wykonanych w technologii LED, których moduł świateł dziennych wygląda po prostu znakomicie.
Wnętrze, jakby z innego auta
Wspomnianego stylu opartego o dynamikę i indywidualizm nieco zabrakło jednak we wnętrzu, które cechuje raczej konserwatyzm i neutralność . Materiały zastosowane w kabinie nie wyróżniają się zatem wyszukanym designem, lecz na szczęście są wykonane z miękkich tworzyw sztucznych. Krok w stronę sportowego charakteru nadaje jednak najbogatsza wersja wyposażenia oznaczona literami FR, którą charakteryzują m.in. czerwone przeszycia kierownicy, tapicerki skórzanej i dźwigni skrzyni automatycznej. Na największe pochwały zasługuje właśnie koło kierownicze – ścięte u dołu, świetnie wyprofilowane, dobrze leżące w dłoniach i wykończone wysokiej jakości skórą. Nie można mieć także uwag do ergonomii kabiny, w której bez problemu znajdziemy odpowiednie miejsca do położenia smartfona, czy kubka z kawą. Zgodnie z niemieckim rodowodem, intuicyjna jest również obsługa wszystkich urządzeń pokładowych. Testowany egzemplarz wyposażono w system multimedialny oparty o ekran dotykowy o średnicy 5,8”. Jakość obrazu jest zadowalająca, aczkolwiek można odnieść wrażenie, że do pełni komfortu brakuje zarówno ciut wyższej rozdzielczości, jak i średnicy wyświetlacza. Na szczęście projektanci nie zrezygnowali z umieszczenia przycisków szybkiej nawigacji, dlatego trudno mieć zastrzeżenia do jego obsługi. Ukontentowani będą miłośnicy słuchania muzyki, gdyż już w podstawowej wersji zastosowano głośniki produkcji firmy Denon &Marantz, szeroko znanej w audiofilskich kuluarach. Na uwagę zasługuje także spora przestrzeń dostępna w bagażniku wynosząca 587l i 1470l w momencie, gdy rozłożymy siedzenia. Nie jest to aż tak imponujący wynik, do jakiego przyzwyczaiła nas Octavia, ale rozmiar kufra i tak należy odnotować w kolumnie z zaletami. Żadna negatywna niespodzianka nie czeka na nas także w kwestii przestronności wnętrzna i ilości miejsca na nogi. Nawet dla osób wysokich, przestrzeni będzie zupełnie wystarczająco.
Prawdziwy z niego twardziel
Sportowy styl Leona musiał zostać odzwierciedlony w charakterystyce pracy zawieszenia i tak też się stało. Podzespoły odpowiadające za resorowanie twardo wybierają nierówności przez co wiele z nich odczuć można także na własnej skórze. Nie sprzyja to oczywiście komfortowi podróżowania podobnie, jak 18” calowe felgi z niskoprofilowymi oponami, ale każdy kij ma dwa końce. Leon w ten sposób został uodporniony na nadmierne przechyły boczne nadwozia i „nurkowanie” przodu auta podczas hamowania. Samochód więc świetnie radzi sobie podczas dynamicznego pokonywania zakrętów, czy ciasnych szykan. Wtóruje temu precyzyjny i bezpośredni układ kierowniczy, a także fotele charakteryzujące się dobrym trzymaniem bocznym. Warto także zauważyć, że przypadku tylnego zawieszenia zastosowano zaawansowaną konstrukcję niezależną. Należy jednak zaznaczyć, że w wersjach o mocy poniżej 180KM montowane jest nadal klasyczne rozwiązanie oparte o belkę skrętną. Leon w testowanej wersji daje wiele frajdy z jazdy, ale nie rozpieszcza komfortem podczas długich podróży. Może w przypadku mniejszych kół byłoby lepiej w tej kwestii? Z pewnością, ale jeśli słowa „Leon” i symbol „FR” mają być synonimem dynamiki to na przesadną wygodę miejsca nie ma.
Silnik, który pobudza zmysły
184-konny diesel to najmocniejsza jednostka w gamie Leona, oczywiście wyłączając z tego grona stricte sportową Cuprę. Dwulitrowy motor generuje moment 380 Nm i rozpędza auto do 100km/h w czasie 7,8s współpracując przy tym z 6-biegową skrzynią automatyczną DSG. Suche dane nie odzwierciedlają jednak rzeczywistości, gdyż klasa z jaką serce Leona uwalnia moc przerosła moje oczekiwania. Dynamiki nie brakuje ani w przypadku startu zatrzymanego, a tym bardziej podczas wyprzedzania. Ten silnik ma wszystko, co potrzeba do generowania uśmiechu na twarzy po każdym wciśnięciu pedału gazu. Dobrze radzi sobie również skrzynia biegów. Dwa sprzęgła praktycznie eliminują problem strat momentu podczas zmiany biegu oraz minimalizują czas potrzebny do wbicia wyższego przełożenia. Seat nie uległ także presji zwiększania ilości biegów, a skrzynia parowana z tym mocnym dieslem posiada ich 6, dzięki czemu rzadko zaskakuje nieoczekiwanymi decyzjami. Diesle TDI Grupy Volkswagena słyną z niskiego spalania, także i w przypadku Leona nie ma zawodu. W trasie można uzyskać średni wynik w okolicach 5,0l/100km, natomiast warunki miejskie to zużycie paliwa w granicach 7,0l podczas spokojnej jazdy i 9,0l, gdy zdecydujemy się na mocniejsze wciśnięcie pedału gazu. Wszystko uzależnione jest oczywiście od stylu jazdy, a także wyposażenia, bo chociażby szerokie opony i duże felgi nie sprzyjają ecodrivingowi.
Leon vs zima
Test Leona mieliśmy okazję przeprowadzić przy mroźnej temperaturze sięgającej nawet -15 stopnia Celsjusza, co odsłoniło pewną wadę otrzymanej przez nas konfiguracji auta. Połączenie wolno nagrzewającego się silnika diesla i okna dachowego, które pogarsza izolację cieplną spowodowało, że Leon miał spore problemy z dogrzaniem wnętrza nawet podczas dłuższej jazdy. Czyżby nasz Hiszpan preferował przede wszystkim ciepły klimat Półwyspu Iberyjskiego? Mieliśmy także obawy o trakcję na ośnieżonych drogach, gdyż nasza bogato doposażona wersja wyposażona była w szerokie opony. Na szczęście realia okazały się dużo bardziej łagodne, aniżeli mroźna temperatura, a Leon w połączeniu ze skrzynią DSG bardzo dobrze radził sobie z rozpędzaniem pojazdu na śliskiej nawierzchni.
Komu Leona, komu?
Cena Leona w nadwoziu kombi, najbogatszej wersji wyposażeniowej FR i z najmocniejszym dieslem współpracującym ze skrzynią automatyczną DSG to wydatek ok. 110 000 zł. Dokładając do tego dodatkowe wyposażenie w postaci skórzanej tapicerki, asystentów jazdy i parkowania, dużych felg, systemu multimedialnego i kilku innych gadżetów otrzymujemy kwotę przekraczającą 140 000 zł. Nie ma co ukrywać, że jest to sporo, jak na auto kompaktowe. Z drugiej jednak strony za podstawową wersję z silnikiem 1.2 TSI (86 KM) zapłacimy już tylko ok. 54 000 zł. Rozstrzał jest więc spory, ale to oznacza także, że oferta Leona jest dość elastyczna i przygotowana zarówno pod kątem klientów indywidualnych, jak i firm. Nowego Leona nietrudno więc spotkać na polskich drogach pomimo początkowych zawirowań związanych z dostępnością modelu na polskim rynku. Trzecie wcielenie kompaktowego Hiszpana, podobnie jak jego poprzednia generacja, cieszy się sporą popularnością, gdyż zachowało swój indywidualny styl nacechowany dynamiką i sportowym zacięciem, które dostrzec można zarówno na płaszczyźnie wyglądu, jak i techniki.
Cenniki i więcej informacji:
http://www.seat-auto.pl/oferta/katalogi-i-cenniki.html
Wygląda świetnie, ale wycena na poziomie 140k zł to faktycznie sporo jak za konkurenta Focusa, Aurisa itp. No chyba ze te 184km faktycznie robią tyle zamieszania 😉
Wyglad świetny!
Bardzo fajny test! Ale i tak będę twierdził że Seat niemal identycznie wygląda jak Audi w środku 🙂
Jak dla mnie wygląd bije na głowę inne auta z grupy VW – agena, jest dużo ładniejszy niż passat czy audi a technologia u wszystkich taka sama.
Wizualnie, coś pięknego. Świetnie zaprojektowane LED-y idealnie uzupełniają całość i zwracają uwagę. Wnętrze jak dla nie bardzo dobrze zaprojektowane i nie przeładowane nadmierną ilością przycisków.
Sam posiadam, Leona FR z silnikiem 1.4 benzyna 125 KM. Uważam po roku użytkowania i 25k km, że lepiej nie mogłem trafić. W tych pieniądzach, Leon na prawdę oferuje bardzo wiele.