Codemasters to chyba obecnie jeden z niewielu wydawców, którzy maja jeszcze sentyment do starej generacji konsol. Pytanie tylko czy wydawanie co sezon taśmowo kolejnego F1 nie idzie w parze z utratą jakości… Dodajmy do tego że już przy premierze najnowszej odsłony zapowiedziano kontynuacje.
Wyczuwam chęć niezłego zarobku niskimi kosztami. Już Autosport sprawiał wrażenie odbębnionego na szybko. Jak myśleć zatem o F1 2014, w którego poprzednika graliśmy rok temu, a następcę otrzymamy – strzelam – na początku marca 2015 roku? Będzie to pierwsza część serii obserwująca mistrzostwa świata na bieżąco, aktualizowana i patchowana w trakcie, nie po fakcie. Krótko: dokładnie taka, o jaką od pewnego czasu proszą fani. Nie lepiej byłoby w takim razie odpuścić sobie jeden sezon i pozwolić graczom odpocząć? Niestety, wydawca jest innego zdania.
Chyba gdzieś już to widziałem
Ubiegłoroczna odsłona była chyba najpełniejszym doświadczeniem F1: długo oczekiwana możliwość zapisu w środku sesji umożliwiająca odegranie stu procent rzeczywistego wyścigu nawet graczowi z innymi życiowymi obowiązkami; rozbudowana kariera; historyczny tryb Classics; atrakcyjne scenariusze i udany model jazdy. Idealne uzupełnienie F1 2012. Czy w cieniu takiego poprzednika Codemasters wprowadziło choć jedną istotną aktualizację? Bezlitosna odpowiedź brzmi: nie. Co prawda, kariera nie przebiega już według scenariusza „od zera do f-bohatera” i rozpocząć można od dowolnego zespołu(moim zdaniem zabija trochę ducha tej gry). Jeżeli chcesz natychmiast walczyć o tytuł mistrza, nic nie stoi na przeszkodzie, by podpisać kontrakt z Mercedesem lub Ferrari, po czym łamać ograniczenia naszego gatunku w najdoskonalszych bolidach świata. Gracz z naleciałościami poprzednich „formułek”, uznający inny porządek za świętokradztwo, ma opcję ponownego startu w barwach Toro Rosso oraz wędrówki na sam szczyt. Testy początkującego kierowcy ścięto do krótkiej przejażdżki na jednym torze, która sugeruje wstępny poziom trudności. Prawdziwa praktyka zaczyna się zatem dopiero podczas pierwszych tygodni zmagań o miejsce w tabelce.
Dla fana najważniejszym powodem do nabycia gry, prócz dziewiczego toru w Rosji, będą zmiany wewnątrz samych bolidów. Tegoroczny sezon pomachał bez sentymentu piszczącym silnikom V8, wpychając w ich miejsce turbodoładowane „kosiarki” V6. Jak odbiło się to na symulacji Codemasters ? Cóż, przede wszystkim… wyścigi inaczej brzmią. Do czego z pewnością będzie można przywyknąć. W następnej kolejności, po wcześniejszym wyłączeniu „casualowych” asyst, odczuć można delikatne zmiany modelu jazdy, który stał się bardziej wymagający – pojazdy nie są tak gibkie jak dawniej, o wiele częściej wypadać będą na zakrętach z drogi, a nieszczęśników próbujących wygrać na padzie w Monako wystawią na prawdziwy test. To nie rewolucja, rzecz jasna, niemniej jeżeli szukamy jakiejkolwiek aktualizacji, ukryto ją właśnie tutaj.
Brać czy nie brać, oto jest pytanie…
Będąc zapalonym fanem Formuły pierwszej czekającym z wypiekami na premierę kolejnej części to odpowiedź jest prosta: tak. Ale co z resztą potencjalnie ciekawych graczy mających ochotę wskoczyć w buty Fernando Alonso? Odsyłałbym raczej do poprzedniej części gry, zmiany w nowej odsłonie są kosmetyczne, a dla nowych graczy samotne okiełzanie nowego bolidu może być wysoce frustrujące. Wspomnę jeszcze że najpóźniej za rok pojawi się odsłona na PS4 i myślę że to wersja na którą będzie warto poczekać.
Dominik Oczkowski
No to chyba czas zakupić , wygląda nieźle.