Sport, tradycja, patriotyzm – czy taka mieszanka jest możliwa? Na Indianapolis 500 to norma.
Każdego roku w ostatnią niedzielę maja, w amerykańskim stanie Indiana ma miejsce jedno z największych wydarzeń świata sportu samochodowego. Na owalnej, liczącej ponad 4 kilometry trasie, odbywa się słynny wyścig Indy 500. Tor, który znajduje się na przedmieściach miasta Indianapolis, w innych konfiguracjach gościł wyścigi z cyklu Moto GP, a także Formuły 1. Jego trybuny pomieścić mogą 400 000 ludzi, a to oznacza, ze jest to najbardziej pojemny obiekt sportowy świata.
Indy 500 jest częścią serii wyścigowej IndyCar Series, która uważana jest za amerykański odpowiednik Formuły 1. W naszym kraju są to mało znane wyścigi, ale na przestrzeni lat uczestniczyło w nich wielu znakomitych kierowców jak Emmerson Fitipaldi, Jacques Villeneuve, Alex Zanardi czy Juan Pablo Montoya. Historia zawodów sięga roku 1911. Wygrał je Ray Harroun, a świadkami tego było 80 000 kibiców. Zwycięzca, co ciekawe, nie korzystał z pomocy ani jednego mechanika, a wszystkie czynności związane z obsługą swojego automobilu wykonywał samemu. Takie zresztą były to czasy, kiedy zdecydowana większość uczestników wyścigów samochodowych, była prywatnymi osobami.
Na przestrzeni lat wydarzenie przyciągało wiele barwnych postaci, wśród nich także tych z Europy. Pomiędzy latami 1950 – 1960, wyścig był jedną z eliminacji Formuły 1. Po tym okresie nadal wiele osób i zespołów związanych z tym sportem przybywało na amerykańskie zawody. Przyczyną były wysokie nagrody. Były zdecydowanie wyższe od tych, przyznawanych w europejskich wyścigach. W 1963 drugie miejsce zajął samochód przygotowany przez brytyjskiego Lotusa, a w latach 70 – tych z sukcesami udzielał się słynny zespół McLarena. Od tych czasów udział zawodników spoza Stanów Zjednoczonych stał się normą. Najsłynniejszym z nich był chyba Nigel Mansell, brytyjski kierowca F1 który zaszokował wyścigowy świat swoimi przenosinami do USA i zwycięstwem na koniec pełnego sezonu IndyCar Championship.
Obecnie ten prestiżowy wyścig nie ogranicza się do trzech dni na które składają się trening, kwalifikacje i wyścig, tak jak ma to miejsce chociażby w Formule 1. Indianapolis 500 to wydarzenie trwające cały tydzień. Składają się na nie kilkudniowe praktyki, konkurs na największą prędkość maksymalną, kwalifikacje i oczywiście punkt kulminacyjny, którym jest niedzielny wyścig. W czasie jego trwania wszystkie trybuny są zapełnione, a relację śledzi za pośrednictwem telewizji bądź internetu wiele milionów ludzi, nie tylko w Stanach.
Nic zatem dziwnego, że wydarzenie to stał się częścią kultury masowej, zwłaszcza tej amerykańskiej. To coś nie mniej istotnego w świadomości tamtejszych ludzi niż finał Super Bowl. Indy 500 było tematem wielu filmów, kreskówek czy programów telewizyjnych, a także gier wideo. Słynną już tradycją, istniejącą od 1933 roku stało się wręczanie zwycięzcy butelki mleka, zamiast podawanego wszędzie indziej szampana. Została ona zapoczątkowana przez Louisa Meyera, który był utytułowanym kierowcą wyścigowym lat przedwojennych. Zrobił to dlatego, że jego mama zachęcała go, aby w gorące dni, a taka właśnie była pogoda w dzień jego zwycięstwa, zawsze pił mleko. Z pewnością nie sądził, że rozpoczyna właśnie trwający już od kilkudziesięciu dekad zwyczaj. To tylko jedna z wielu tradycji. Do innych należą koncerty, motoryzacyjne parady, pokazy czy wspólne śpiewanie hymnu i pieśni narodowych. Ma to związek z tym, że w czasach powojennych połączono wyścig z obchodami amerykańskiego dnia pamięci, podczas którego oddaje się cześć poległym żołnierzom. Na te wydarzenia zapraszani są także ludzie związani ze światem polityki, sportu czy muzyki. Co roku zapraszany jest także honorowy gość, który machając zieloną flagą rozpoczyna zmagania na torze.
Do najbardziej utytułowanych kierowców startujących w Indy 500 należą A.J. Foyt, Al. Unser i Rick Mars. Ta trójka wygrała aż cztery razy. Z czasów bardziej współczesnych należy wyróżnić Helio Castronevesa z Brazylii oraz Dario Franchitiego z Wielkiej Brytani. Obydwaj mają tu na swoim koncie po trzy zwycięstwa. Warto o nie walczyć, gdyż w zeszłym roku zwycięzca otrzymał 2,49mln USD! Trzeba też wspomnieć, że tor w Indianapolis to najszybszy obiekt wyścigowy na świecie. Prędkości pomiędzy 360, a 370 (a nawet więcej) kilometrów na godzinę to tutaj norma. Niestety nie obyło się bez ofiar w ludziach. W czasie historii tego wyścigu zginęło 46 kierowców. Ofiary zdarzały się także wśród mechaników oraz widzów. Do ostatniego tego typu zdarzenia doszło w 1996 roku, gdy podczas treningu przed wyścigiem zginął Scott Brayton.
Na świecie wiele jest wydarzeń związanych ze sportem samochodowym, które warto byłoby zobaczyć na własne oczy. Zaliczymy do nich Rajd Dakar, GP Monako Formuły 1 czy 24 godzinny wyścig Le Mans. Wyścig Indianapolis 500 znany na świecie, w naszym kraju jest raczej niezbyt popularnym wydarzeniem. Zdecydowanie jednak zasługuje na miejsce wśród najbardziej prestiżowych zawodów motosportu.
Bardzo dobrze się Ciebie czyta, zapisuję do ulubionych 🙂
Amerykanie mają swoje sporty, jak futbol amerykański, tak i mają swoje wyścigi, jak Indianapolis 500
Sliczne
Amerykanie zawsze mają patent by robić coś po swojemu i nawet im to wychodzi. Bardzo fajny artykuł.