Prius to słowo wywodzące się z łaciny, tłumaczone jako wcześniejszy. Toyota nie bez powodu nazwała tak swój ekowóz z końca lat 90. Przedstawiciele koncernu stwierdzili, że w ten sposób najlepiej oddadzą charakter samochodu, który trafił do sprzedaży w czasach, gdy świadomość ekologiczna nie wyznaczała jeszcze motoryzacyjnych trendów. Przeszedłszy do historii jako prekursorzy pojazdów przyjaznych środowisku, nie spoczęli na laurach; dziś, siedemnaście lat po debiucie „wiernego owczarka” (tak bywa określany Prius), wciąż szukają nowych rozwiązań. Co ważne, ich trud przynosi efekty.
Toyota Mirai ma być rewolucyjnym dziełem inżynierów azjatyckiego producenta. Mirai oznacza przyszłość . Nie sprawia wrażenia żywcem wyrwanej z filmu science-fiction, daleko jej też do cudaka na czterech kołach, wywołującego salwy śmiechu i złośliwe komentarze (a Prius był przecież przedmiotem drwin). Wygląda, no cóż, niepozornie.
Pozory mylą…
TFCS
Do podobnych skrótów zdążyliśmy przywyknąć. Ten nie oznacza jednak kolejnej wyżyłowanej jednostki napędowej, a technologię będącą połączeniem napędu wodorowego z powszechnie znaną hybrydą. Zasada działania takiego napędu wydaje się prosta – sprzężony wodór jest przekazywany do ogniw, generujących energię elektryczną. Ponadto, w konstrukcji Toyota Fuel Cell System inżynierowie koncernu wykorzystali wzmacniacz napięcia, dzięki któremu z ogniw paliwowych do silnika elektrycznego trafia napięcie 650 wolt. To wszystko daje zaskakujące wyniki – silnik elektryczny generuje 154 KM i 335 Nm. Można zatem wierzyć zapewnieniom przedstawicieli koncernu, że Mirai nie będzie ustępował współczesnym reprezentantom segmentu D. Obiecują też, że pełne zatankowanie wodoru potrwa nie dłużej niż… trzy minuty. Trzymamy za słowo.
Bezpieczeństwo
Jako że używanie zbiorników wodorowych niesie za sobą pewne zagrożenia, inżynierowie Toyoty do budowy nadwozia modelu Mirai zastosowali specjalne struktury, absorbujące i umożliwiająca takie rozproszenie energii, by zabezpieczyć zarówno zbiorniki, jak i ogniwa paliwowe przed skutkami zderzenia.
Jeśli zaś mowa o systemach odpowiadających za bezpieczeństwo czynne, Mirai nie będzie się wyróżniał. Pre-collision zapobiega najechaniu na tył poprzedzającego pojazdu, w skrajnych przypadkach zniweluje skutki zderzenia. Z kolei Drive-Start Control uniemożliwi niezamierzony start pojazdu bądź przyspieszenie podczas operowania skrzynią biegów na postoju. Zostaniemy też ostrzeżeni przed przypadkową zmianą pasa ruchu lub o pojeździe znajdującym się w tak zwanym „martwym polu”.
Nie zamierzam szastać dumnie brzmiącymi terminami. Wolę poczekać, aż Mirai zostanie wprowadzony na rynek, a nastąpi to w grudniu przyszłego roku. Nasi zachodni sąsiedzi z pewnością podzielą się wtedy spostrzeżeniami na temat przyjaznej środowisku toyoty.
//toyota news
Jakoś nie specjalnie mi się ta przyszłość podoba, lepszy Lexus NX i teraźniejszy
Podzielam Twoją opinię, Anti. Prawdziwa, męska motoryzacja gdzieś się zapodziała.
A podobno to diabeł stworzył muscle cars, a Bóg… Priusa 😉
Myśle że brykła jest niczego sobie, i będzie mieć wielu gapiów wśród przechodniów, nawet tych którzy sa 'anti’
Mi się podoba, ciekawe czy technologia wodorowa będzie się tak dobrze sprzedawała jak hybrydy toyoty.
motoryzacja musi się rozwijać i kiedyś muscle car będą napędzane wodorem 😀 póki co trzeba się cieszyć z mirai 😉
Mirai wzbudził ogromną ciekawość i duży szum medialny. Myślę, że mnóstwo ludzi będzie śledziło teraz jak te ogniwa paliwowe się na rynku przyjmą. Ja po cichu mam nadzieję że wodór jest odpowiedzią na świat zdominowany i dyktowany przez ropę.
no ta mirai wygalda kosmicznie ale fajnie 😀 wazne ze jest ekologiczna. ostatnio duzo czytam o tych autach eko, fajnie ze motoryzacja idzie w te stone